To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Zakątek 21
Forum rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa. Porady, wsparcie, wymiana poglądów... Zespół Downa to nie koniec świata. Zajrzyj do nas - zobaczysz, że świat ma wesołe pomarańczowe barwy, a zupełnie blisko są ludzie gotowi Cię wesprzeć.

Zakątek medyczny - Pobieranie krwi

Megi - 2009-03-23, 12:43

Ja już dzień zaczęłam od awantury w szpitalu :-x Tak się zdenerwowałam,że aż przyszła lekarka zobaczyć co się dzieje. Wyobraźcie sobie ,że poszliśmy dziś specjalnie do szpitala,żeby Jarkowi pobrać krew na TSH i morfologię. W przychodni pielęgniarki stwierdziły ,że nie dadzą rady, więc odesłali nas do szpitala na oddział dziecięcy( bo niby tam mają więcej doświadczenia, akurat!!!). Myślę sobie , ok. pewnie i dla nas lepiej, bo Jarek nie jest już tak spokojny i trzeba go przytrzymać. Specjalnie poszliśmy razem, bo mąż ma więcej siły i lepsze podejście do małego. No więc podeszła do nas pielęgniarka i zabiera Jarka ,a nas poinformowała ,że nie musimy razem z nim wchodzić do gabinetu. Ja nie za bardzo chciałam zgodzić się , no ale była miła, więc odpuściłam ( ale pod zabiegowym stałam).Nagle słyszę jak mały płacze, więc wchodzę i co widzę :shock: jedna trzyma go za nogi, druga leży na nim i dłonią zakrywa mu cała twarz!!!! A trzecia przymierza się do pobrania krwi. No i tu puściły mi nerwy :-x O...pieprzyłam je z góry do dołu. na to wchodzi lekarka i kazała im wyjść , a do mnie mówi ,że jak mi się nie podoba to sama mam sobie tą krew pobrać . Na szczęście jedna z tych pielęgniarek została z nami.
Boże...o co chodzi???? Gdzie jakieś ludzkie podejście do dzieci :placze: Uf...wyżaliłam się, ale i tam mam niesmak i płakać mi się chce,że wciąż taka bezduszność i wieczna walka z personelem medycznym :-(

grażyna - 2009-03-23, 12:50

:wow: :-x
Nie rozumiem, czy kiedykolwiek coś się zmieni w podejściu części lekarzy i pielęgniarek do naszych małych pacjentów?!

beticz - 2009-03-23, 13:03

O matko, nie przerażaj mnie toż to koszmar. A tak właściwie czy to wynika z jakiś przepisów, że nie wolno być z dzieckiem przy pobraniu. No my też małą oddajemy i czekamy pod drzwiami. Ale ze starszym dzieckiem lepiej wejść, chyba będzie czuł się bardziej bezpiecznie w obecności rodziców.
Maciejka - 2009-03-23, 13:10

Megi, to straszne co piszesz.
Co za okropni ludzie.
Biedny Jarek :nie:
I jak potem te dzieci mają się nie bać i nie bronić przed badaniem następnym razem.

Ja dziś byłam na pobraniu krwi w przychodni przyszpitalnej, w laboratorium.
Byłam oczywiście z synkiem i trzymałam go na kolanach.
Przeważnie jestem przy pobraniu krwi. W CZD w Warszawie również.

Megi - 2009-03-23, 13:38

My zawsze jeździliśmy do Ligoty i tam nigdy nie było problemu z pobraniem krwi. Panie miłe, spokojne, bez problemu wszyscy wchodziliśmy do zabiegowego. Fakt, Jarek był młodszy i nawet jak płakał łatwiej było go zabawić, odwrócić uwagę, a nawet mocniej przytrzymać. Ponieważ przenieśliśmy kartotekę do dr. Willmann, która przyjmuje w Tychach to i tutaj trzeba było zrobić badanie. Miałam przeczucie ,że łatwo nie będzie, ale nie spodziewałam się takiego podejścia ;/ . Jarek już ma uraz po ostatnich zastrzykach, ale nie wiem co dalej będzie jak zobaczy biały fartuch :-( Na pewno go już nigdy nie zostawię samego :-(
e_wa - 2009-03-23, 13:39

Napisz skargę na zachowanie pielęgniarek i lekarki nawet jeśli to nic nie da(pozornie) to może następnym razem chociaż się zastanowią i inne dziecko uniknie podobnych przeżyć.kiedyś bym nie napisała ,ale dzisiaj tak. ;/ ;/ ;/
karolina1 - 2009-03-23, 13:48

Jejku,jak takie Pielęgniarki mogą pracować na dziecięcym,ja tego nie pojmuje,czy one mają swoje dzieci! Ja zawsze idę z córką nawet jak mi sugerują żebym została stanowczo stawiam na swoim,wole widzieć co się dzieje pozatym uważam że dziecko zawsze czuje się bezpieczniej przy mamie czy tacie.
Ale to co ty przeżyłaś to jakiś koszmar,my ostatnio tez mieliśmy nie miłe doświadczenia,bo Pani nie mogła pobrać krwi i powiedziała mi że za słabo trymie i lepiej jak by tata był,wzięłam telefon i chciałam zadzwonić po męża żeby wszedł bo czekał na poczekalni,ale na to weszła oddziałowa,powiedziała że tu tata nie jest potrzebny,wyrwała pielęgniarce igłę i sama pobrała bez problemu,widać było że była zła na pielęgniarkę.

magura - 2009-03-23, 15:10

beticz napisał/a:
O matko, nie przerażaj mnie toż to koszmar. A tak właściwie czy to wynika z jakiś przepisów, że nie wolno być z dzieckiem przy pobraniu.

Tak, z przepisu pisanego kijem na wodzie. Paniom po prostu jest wygodniej bo mogą zastosować bardziej drastyczne środki.
O ile jestem w stanie zrozumieć argument, że istotnie niektórzy rodzice nie pozwolą dziecka nawet mocniej przytrzymać (w końcu wbijanie igły rozbrykanemu dzieciakowi do najbezpieczniejszych operacji nie należy) to jednak nie można zabronić w żaden sposób aby rodzic przy tym był.
Jak Marcin był w szpitalu jedna zmiana sióstr zawsze chciały mnie wyprosić z zabiegowego "żebym nie musiał ich krępować" no i na moje nieszczęście raz akurat istotnie wyszedłem do toalety. Tak jak przewidywałem - zamiast zmienić wenflon na inną rączkę wbiły mu w główkę - bo tam najprościej. Po prostu ręce opadają. O ile na rączce z wenflonem nie było kłopotu - można zakryć rękawkiem, zablokować lekko rączkę nie blokując reszty, o tyle leżacemu dziecku trudno zablokować ruchy głową na poduszce. No i zmieniały...po niecałej godzinie tym razem pod moim okiem. Ale faktu, że dziecko musiało cierpieć ponownie przez ich "łatwizne" już nikt z nich nie komentował. Ech... ;/
Megi, przykre to i straszne. Jeśli istotnie jesteś dostatecznie tym poruszona to radzę rzeczywiście złożyć skargę na piśmie. Coś takiego nie może mieć miejsca!

Irenka - 2009-03-23, 15:28

Aśka napisał/a:
Mojej bratowej siostra mieszka we Włoszech i tak wybrała się ze swoim synkiem (zdrowym) na szczepienie. Miał ok 6 miesięcy. Oddała go pielęgniarce i została na korytarzu z innymi rodzicami. Nagle usłyszała straszny krzyk swojego dziecka, nie chcieli jej wpuścić. Nagle wszystko ucichło, pielęgniarki pooddawały dzieci innym matkom a jej nie. Kevinek zaszedł się, niestety trwało to długo. Przytomności nie odzyskał, po kilku miesiącach pod respiratorem jego serduszko przestało bić :cry: Zmarł.
Straszne.

O Boże, to straszne co piszesz!!!
Ja tez zawsze wolę być przy dzieciach przy jakimkolwiek zabiegu, one tez czują się bezpieczniej.

Aśka - 2009-03-23, 15:30

No mówię Ci, Sylwia do dziś się nie pozbierała, choć minęło kilka lat. Właśnie tydzień temu urodziła synka, ale tego co przeżyli nie da się opisać :cry:
groszek - 2009-03-23, 20:54

Asiu to przerażające co przeszła Twoja siostra...
Ja zawsze byłam z Maksem przy pobieraniu, przy zmianie wenflonów, przy szczepieniu...uważam, że tak jest lepiej, ale prawdę mówiąc nikt mi nie proponował, żebym została za drzwiami.

sabina - 2009-03-23, 21:29

U nas rowniez nie widza problemu,zawsze jestesmy z Sandra.W szpitalu czesto zmienialismy wejscia bo zylki nie chcialy dlugo przyjmowac lekarstw.Nigdy mnie nie wyprosli,pytali tylko czy chce przy tym byc,pewnie ze tak,przeciez mnie zawsze bardziej boli :-( jak slucham jej placzu.Wiadomo,ze przy wejsciu centralnym nie bylo o tym mowy,bylam nawet przy odsysaniu noska jak miala respirator,wasiki,zawsze chcialam byc z corka i nikt mnie nie wyrzucil :spoko:
izab - 2009-03-23, 21:38

Czy to się kiedyś zmieni :?: :-x Kiedy mój starszy się urodził i dostał żółtaczki,też wyprosili nas z zabiegowego,miał kilka dni , jeszcze słysę jak krzyczy, po tym wszystkim miał kilka przepuchlin,,mineło 9 lat i jak czytam jest tak samo co za ludzie tam pracują :evil: Gdzie serce ,podejście,zrozumienie?
aniak - 2009-03-23, 21:56

Czytając horror opisany przez Megi przypomniałam sobie, jak 9 lat temu, na Litewskiej, mój starszy syn miał robiony wyrzut hormonu wzrostu. Do tego trzeba było założyć wenflon. Pielęgniarki wiedziały, że będę chciała być przy tym obecna, więc "przezornie" :-x zrobiły to o .....6 rano. Jak przyszłam na oddział o 6:30, moje dziecko jeszcze się zanosiło od płaczu. Trzymało go 5 pielęgniarek!!! Nie obyło się oczywiście bez awantury. I nie zgodziłam się na pozostawienie go w szpitalu na kolejną noc. Nigdy więcej nie dopuściłam do takich historii. Ale do dziś, kiedy sobie o tym przypominam, towarzyszą mi tamte właśnie emocje :-(
magura - 2009-03-23, 22:46

Najbardziej szokująca jest właśnie ta "perfidia" - przewidujące siostry. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Im dłużej się zastanawiam tym większe zdziwienie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group