To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Zakątek 21
Forum rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa. Porady, wsparcie, wymiana poglądów... Zespół Downa to nie koniec świata. Zajrzyj do nas - zobaczysz, że świat ma wesołe pomarańczowe barwy, a zupełnie blisko są ludzie gotowi Cię wesprzeć.

Zakątek medyczny - Pobieranie krwi

Marta Witecka - 2009-03-24, 10:29

Wiesz Aniu ja na Litewskiej miałam podobne doświadczenie. Choć Szymek tam nie leżał, wystarczyło jedno doświadczenie pobrania krwi. Szymcio miał wtedy 6 mies., dopiero uczyłam się co mi wolno, a co nie. Wyrzuciły mnie pielęgniarki z gabinetu (bo tak lepiej podobno dla dziecka - matka je stresuje :wow: ) i pobrały mu krew z głowy (miał naprawdę pokaźną fryzurę), bo podobno z ręki się nie dało. Szymon wył jeszcze w drodze do domu, miał krwawe wybroczyny wokół oczu, a ja ryczałam razem z nim.
Natomiast na Kasprzaka Szymon nigdy nie krzyczał. Pielęgniarki zabawiały i robiły to niepostrzeżenie. Jednak zależy to od podejścia! Jak się chce, to można.

basi-a - 2009-03-24, 10:37

Jeśli chodzi o pielęgniarki to doświadczeń u nas moc. Zdarzało się, że nerwy mi puszczały i przy zwyczajnym pobieraniu krwi ryczałam razem z Kamilą (trzymanie dzieciaka przez 5 piguł, albo uporczywe kłucie we wszelkie możliwe części ciała bez rezultatu, albo bezsilność kobiety w prywatnym punkcie pobrań i tekst typu: "ja się nie podejmę pobrania krwi, bo dziecko się kręci i ma za tłusta rękę", albo w końcu brak higieny-na oddziale hematologii! - i konieczność przypominania o włożeniu sterylnych rękawiczek przed pobraniem...)-normalnie ręce mi nie raz opadały.
Warto jednak pamiętać o pielęgniarkach-aniołach. Mamy taką świetną babkę, która co tydzień wkłuwa się w "kamilową" żyłę zawsze za pierwszym razem, jest pogodna, bardzo empatyczna.

Alicja - 2009-03-24, 10:38

Byliśmy dzisiaj z Jagą na pobraniu krwi.
Wyszłam mokra,mąż też a krew nie pobrana ;/
Małe dziecko można spacyfikować ale taką wielką kozę?
Ona ma tyle siły ,że się w głowie nie mieści. :shock:
koszmar.......

Nadziejka - 2009-03-24, 10:49

Alicja, zawsze tak było? Pytam, bo u nas w ogóle nie ma problemu z pobieraniem krwi, jak na razie, no i oby to się nie zmieniło. Michał dzielnie wyciąga rękę, choć popłakuje, owszem, ale nawet się nie poruszy.
Alicja - 2009-03-24, 10:55

W zeszłym roku jej się odwidziało ;/
Drze się niemiłosiernie i wyrywa!
Nie ma szans się wkuć ;/
W Kajetanach nie chciała założyć maski do znieczulenia.Na szczęście odkręcili gaz na całość przyłożyłam jej w okolicy czoła i jakoś zasnęła....
Z nerwów do tej pory brzuch mnie boli..niech no tylko ona przyjdzie do domu... :nlanie:

Aśka - 2009-03-24, 11:48

Ala współczuję, to samo mam z Martyną od jakiegoś roku, wcześniej było ok.
Ostatnio też nie mogliśmy jej utrzymać :nie:

Miłego dnia życzę :papa:

mafra - 2009-03-24, 12:53

Słuchajcie, a ja pochwalę nasze labolatorium - Antkowi pobiera krew zawsze pani kierowniczka, maca mu żyłę ręką, a potem wkłuwa się za pierwszym razem - nigdy nie ma siniaków! Jeszcze dzwonię wcześniej i się umawiam na godzinę - po prostu luksus :-) Antek nie jest szczęśliwy, siedzi u mnie na kolanach, ja trzymam jedną rękę, a dodatkowa pielęgniarka trzyma drugą Antka rękę, ale wszystko trwa krótko i wydaje mi się, że Antek bardziej krzyczy, że mu się krępuje ręce (dziecko wolności :cool2: ) niż z samego ukłucia. Gdy go ubieram, już się uspokaja. Zobaczymy, jak to będzie, gdy będzie starszy i silniejszy...
Słyszałam, że w Poznaniu wypraszają matki z gabinetu i już jestem nastawiona, że się w szpitalu nie dam i będę wchodziła z Antkiem na wszystkie kłucia!

U nas co chwila deszcz pada, nici ze spaceru :-( Czas znów wyciągnąć keybord i koncertować :-D

kamilka - 2009-03-24, 13:29

Tydzien temu bylam z moja Kamilka na pobraniu krwi w szpitalu ,idac tam nastawilam sie na ciezkie boje a tu niespodzianka Kamilka sama weszla do gabinetu ipo chwili wyszla uszczesliwiona z osiolkiem w reku . I tak samo bylo za dwa dni ze zrobieniem zastrzyku w rejonowej przychodni . Jestem bardzo dumna ze swojej coreczki poniewaz do tej pory po pobraniu krwi czulam sie tak zmeczona jak bym wrzucila do piwnicy sama 2 tony wegla .Mysle ze ona po prostu dorasta i wiecej rozumie . :tak: :jupi:
Alicja - 2009-03-24, 13:35

kamilka napisał/a:
.Mysle ze ona po prostu dorasta i wiecej rozumie . :tak: :jupi:


Ja mam inne odczucie ;/
Im więcej centymetrów i kilogramów tym mniej rozumu ;-)

kamilka - 2009-03-24, 14:04

Moze sie tobie tylko tak wydaje :tak: a moze po prostu czas odpoczac :*
Alicja - 2009-03-24, 14:20

Odpocząć od dziecka?
dobre sobie... za 3 dni wyjeżdżam z nią na 2 tyg turnus.
I nie przewiduję leżenia do góry brzuchem..

Tuśka - 2009-03-24, 15:00

Ala, ja ci chyba mój nr. telefonu podam to sobie ponarzekamy obie.
ja też jakaś zmęczona się czuję a widoków na wytchnienie nie ma.
Mój też nic sobie "po dobroci" zrobić nie da. O wszystko walka wręcz nawet o ważenie i rtg. No ale... pewnie zanim został naszym synkiem wszyscy go w szpitalach traktowali podobnie jak Jarka Megi.

Kamilka, poproszę o polskie litery w postach.
Usiądź tyłem do komputera i poproś kogoś żeby ci twojego posta przeczytał tak jak jest napisany. Zobacz jak to słychać.

amelcia - 2009-03-24, 15:51

chociaż moja Amelcia ma dopiero osiem i pól miesiąca i na pobraniu krwi jest grzeczna.No narazie ma pobierane z paluszka ale przed każdym pobraniem zakładam jej rekawiczki zeby miała ciepłe rączki wtedy krew lepiej leci. mam nadzieję ze bedzie dzielna i nie bedzie dawała sie we zanki.jak bedzie starsza. :spoko:
natka - 2009-03-24, 20:23

Ja dawniej na widok krwi mdlałam ,teraz jestem odporna wolę być przy moim dziecku, przy pobieraniu krwi ,niech czuje moją bliskość. Ostatnio byliśmy na badaniach oj strasznie dużo krwi potrzebowali ,aż do siedmiu próbek.Mało tego następnie dwa razy z palca na krzywą laktozy. Natalcia była wykończona.
Ale ja jestem zadowolona z tego jak szybko i sprawnie pobierają jej krew na Ligocie a pielęgniarki są zawsze miłe.

magda - 2009-03-24, 20:55

W zakątkowych ploteczkach

Aśka napisała:

Megi współczuję, biedny Jareczek

Ja to przeżyłam jak leżałam z Mikołajem w szpitalu. On bardzo się zachodził przy płaczu a zabrali mi go na zastrzyk. Upierałam się i myślałam, że zwariuję na tym korytarzu. Na szczęście nic się nie stało, ale gdy już zaczął się zachodzić szybko mi go oddawali.
Ja mam strasznie złe doświadczenia z takiego podejścia personelu medycznego do dzieci.
Mojej bratowej siostra mieszka we Włoszech i tak wybrała się ze swoim synkiem (zdrowym) na szczepienie. Miał ok 6 miesięcy. Oddała go pielęgniarce i została na korytarzu z innymi rodzicami. Nagle usłyszała straszny krzyk swojego dziecka, nie chcieli jej wpuścić. Nagle wszystko ucichło, pielęgniarki pooddawały dzieci innym matkom a jej nie. Kevinek zaszedł się, niestety trwało to długo. Przytomności nie odzyskał, po kilku miesiącach pod respiratorem jego serduszko przestało bić Zmarł.
Winna była pielęgniarka, wygrali sprawę, dostali wielkie odszkodowanie, bo sąd włoski uznał, że pielęgniarka nie przypilnowała dziecka. Straszne.


kacha_wawa napisała:

Ech dziewczyny współczuję Wam przeżyć Jednak wszystko zależy od podejścia lekarzy do dziecka, chociaż z drugiej strony jak pisze Ala to chyba w pewnym wieku podejście już tu niewiele pomoże i jak trafi nam się uparciuszek to wtedy prawdziwa walka jest

eelusiaa napisała:

Wczoraj czytałam o Megi, a dziś ja z Adasiem przeżyłam coś podobnego. Pobierali mu krew - od tego wyciskania ma całe ramię sine, jeden wielki krwiak Byłam przy nim, płakał, ale nie było tak źle dopóki nie zaczęli mu tej krwi wyciskać
Jakby nie było innego sposobu na pobranie krwi
W sumie to my jesteśmy niby cały czas na oddziale, a fizycznie jesteśmy w domu. Nawet musiałam podpisać oświadczenie, że pod żadnym pozorem nie skorzystam z pomocy innej placówki. Ciekawe co jutro powiedzą jak im pokażę rękę Adasia.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group