To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Zakątek 21
Forum rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa. Porady, wsparcie, wymiana poglądów... Zespół Downa to nie koniec świata. Zajrzyj do nas - zobaczysz, że świat ma wesołe pomarańczowe barwy, a zupełnie blisko są ludzie gotowi Cię wesprzeć.

Zakątek medyczny - Pobieranie krwi

aniak - 2009-03-24, 22:58

Alicja - może ktoś już wcześniej o tym pisał, ale jest taki krem znieczulający ( na receptę) o nazwie EMLA. Na około 30 minut przed pobraniem krwi, nakłada się niewielką jego ilość na miejsce, które ma być potem ukłute igłą i nakleja specjalny plasterek. Krem zamienia się w płyn znieczulający. I rzeczywiście jest bardzo skuteczny. My wiele razy korzystaliśmy z niego, właśnie u starszego syna, który przez wiele lat miał ogromny uraz do igieł (po pewnej nocnej interwencji pogotowia, kiedy dostał ogromnej duszności - miał wtedy 4 lata).
Może Jagoda zgodziłaby się na coś takiego ? Warto spróbować.

eelusia - ostatnio Piotrkowi też "wyciskali" krew, bo nie chciała lecieć. Pielęgniarka poradziła nam, żebyśmy przed następnym pobieraniem dobrze napoili małego, bo wtedy krew jest rzadsza. A jeśli chodzi o procedury wychodzenia ze szpitala do domu na przepustkę, to rzeczywiście trzeba bardzo się ich trzymać, bo można mieć duże nieprzyjemności. My to kiedyś przeszliśmy :tak: :tak:

Alicja - 2009-03-24, 23:03

Tylko powiedz jak przekonać dziecko upośledzone jakich argumentów użyć,że po tym kremie NIE BĘDZIE boleć?Skoro ona ma zakodowane,że ukłucie boli i koniec!
Jak sama strachu nie przełamie to my nic nie zrobimy :nie:
Nie jesteśmy w stanie jej utrzymać.

aniak - 2009-03-24, 23:08

Alicja napisał/a:
Tylko powiedz jak przekonać dziecko upośledzone jakich argumentów użyć,że po tym kremie NIE BĘDZIE boleć?Skoro ona ma zakodowane,że ukłucie boli i koniec!....


Nie wiem jak :nie: Może założyć jej to przy okazji jakiejś zabawy ??? i sama się przekona ??? Nie wiem. Po prostu przyszedł mi taki pomysł do głowy.

Alicja - 2009-03-24, 23:11

Dzięki za poradę :prosze:
Samo założenie plastra nie jest problemem.
Problemem jest niewiara w to,że to może pomóc.

joa - 2009-03-25, 09:53

Megi napisał/a:
My zawsze jeździliśmy do Ligoty i tam nigdy nie było problemu z pobraniem krwi.


natka napisał/a:
Ale ja jestem zadowolona z tego jak szybko i sprawnie pobierają jej krew na Ligocie a pielęgniarki są zawsze miłe."


Zgadza się-szcz. jest tam jedna miła starsza pani, z super podejściem i doświadczeniem. W pon. byliśmy tam na pobraniu krwi do zbadania poziomu TSH,a jak powiedziałam, że czeka nas jeszcze za parę godzin ponowne kłucie w Chorzowie (w poradni hematologicznej), to od razu wzieła dodatkową probówkę i kazała nam to tam zawieźć, by Piotrka dwa razy nie kłuć. Odwieźliśmy, wszystko się udało. :-)

I to prawda z tym piciem przed badaniem-lepiej krew leci. Piotrek na razie zbytnich histerii nie wyprawia, raz się zdarzyło, że nawet nie jęknął.

grażyna - 2009-03-25, 10:07

Aneta to super pacjentka do pobierania krwi. Nawet ręka jej nie drgnie. Chociaż te jej żyłki to marne raczej są i troszkę "papuśne". Pobrań mamy sporo, bo przy sztucznej zastawce to częsta kontrola INR do końca życia. Nie zawsze jednak było tak różowo. Pamiętam te wszystkie koszmary i cztery pielęgniarki do pomocy :cry: . Aneta spokorniała po wielomiesięcznym pobycie w szpitalu, kiedy musiała mieć na okrągło dwa drożne dojśćia( zakładali jej nawet w szyję :cry: ). Myślę, że była to rezygnacja i zobojętnienie pod wpływem osłabienia chorobą. Zazwyczaj byłam obecna przy tych zabiegach- jako jeszcze jedne ręce do trzymania, Aneta była też spokojniejsza nawet jak stałam gdzieś w kącie. Pamiętam jak kiedyś rozeszła jej się rana na mostku i lekarz zakładał jej nowe szwy w znieczuleniu miejscowym. Też byłam przy tym obecna. Stałam obok i ciągle do niej zagadywałam, pielęgniarka trzymała jej chustę przed nosem, żeby nie widziała co jej robi lekarz na klatce i udało się rewelacyjnie. Nie musiala być usypiana.
jasna - 2009-03-25, 12:08

To fakt, nam też kazali dać coś do picia- bo Marcin prawie zawsze nie płakał przy pobieraniu, a jak już go zmusiły to i tak krew nic lepiej nie chciała lecieć. Ostatnie dwa razy płakał przy wbijaniu, jak już szukają żyły to mu przechodzi- na nasze szczęście w zeszłym tygodniu poszło bardzo szybko.
Martę trochę maltretowali w przychodni ostatnio 3 razy na marne- ledwo na morfologię starczyło i płakała (co wcześniej się nie zdarzało), na drugi dzień w laboratorium z dłoni od strzału- nawet nie zapłakała.

Angela - 2009-03-26, 22:55

Wiecie mój Bartosz to już stary weteran do pobierania czy zastrzyków. Przez te swoje zapalenie krtani i nocne duszności stale dostawał dożylnie zastrzyki lub kroplówki. A teraz w lutym miał zapalenie oskrzeli i musieliśmy dwa razy na dzień jeżdzić na zastrzyk to on już sam szedł (oczywiście ja za nim nigdy nie był sam) do pielęgniarki i dawał pupę.
Mnie też nigdy nie spotkało to żeby ktos mnie wypraszał zawsze byłam z Bartoszem przy jakimkolwiek zabiegu. Ale i on jest dzielny, teraz nawet nie drgnie.

Megi - 2009-03-26, 23:39

To Bartosz dzielny chłopak jest :spoko: .A u nas nigdy nie było łatwo, Jarek
jest wrażliwy na ból i zawsze płakał przy zastrzykach , może to wynika z nadwrażliwości a może ze strachu i coraz większej świadomości ,że to nic przyjemnego. :-? Muszę się zaopatrzyć w ten krem znieczulający.

Skargi nie napisałam, bo nawet nie wiem na kogo miałabym pisać, a poza tym nie chce mi się już wojować. Mam nauczkę na przyszłość, żeby lepiej nie ufać " sympatycznym" pielęgniarkom.

eelusiaa - 2009-03-27, 07:39

aniak napisał/a:

eelusia Pielęgniarka poradziła nam, żebyśmy przed następnym pobieraniem dobrze napoili małego, bo wtedy krew jest rzadsza.


Niestety u nas była sprzeczność. Adaś musiał być na czczo, bo miała zaplanowane badanie usg.
Ale potwierdzam skuteczność rady pielęgniarki - drugiego dnia Adaś był najedzony i z pobieraniem krwi było znacznmie lepiej.

kasiazy - 2009-03-27, 10:12

Ja mam bardzo dobrą pielęgniarkę .Natalka jak ją widzi mówi Ania ziaziu i pokazuje rączkę
Żadnych problemów jak narazie

Angela - 2009-03-27, 21:46

jeśli mogę coś zaproponować to wiecie miałam problem z młodszą córeczką i wtedy wzięłam kupiłam jej ulubioną słodycz i miałam w torebce pani miała jej dać ale najpierw pani pokazała jak się robi pobranie i że to nic nie boli kłując mnie i mi pobrała trochę krwi a potem ją gdzieś wyrzuciła i Jolka dała rączkę dostała słodycze. Ale to oczywiście wszystko zalezy od naszego polskiego personelu :-? Życzę powodzenia
agatkamilek - 2009-09-18, 13:21

No, znalazłam wreszcie wątek, gdzie by to napisać.

Otóż mój synuś Kamiluś oddał już do badań chyba morze krwi...
Leżeliśmy prawie na wszystkich oddziałach DSK Lublin od noworodkowego, niemowlęcego, hematologii, intensywnej terapii, potem jeszcze laryngologii. Z pobieraniem krwii zawsze był problem, "żyłki cienkie" albo wcale ich nie widać. Często też słyszałam, że "te dzieci" z z D mają grubą skórę. (?)

Dopóki był mały, panie pielęgniarki (zawsze we wspólpracy ze mną) jakoś dawały radę pobrać mu tę nieszczęsną krew. Zawsze było lepiej jak dziecko więcej wypiło przed pobraniem (to prawda), krew lepiej leciała. Jak z palca, to zawsze lepiej jak paluszki są cieplutkie, ale to też masakra, bo krew trzeba wtedy wyciskać (czasem z kilku paluszków!).

Też miał wenflony w główce (jako noworodek), ale cóż kiedy wszystkie dzieci na sali leżały z takimi samymi antenkami w główkach! To tylko tak strasznie wygląda z zewnątrz, ale pielęgniarki twierdzą, że to naprawdę dobre miejsce i żyłki lepsze niż w rączkach.

Jeszcze w wieku 5 lat jakoś dawaliśmy radę pobierać mu tę krew. Musimy (po przebytej białaczce) jeździć co 3-4 mies. do poradni hematologicznej i robić komplet badań. Najlepiej i najsprawniej pobierają mu krew panie pielęgniarki z laboratorium DSK w Lublinie. Ale i one ostatnio stwierdziły, że Kamil jest coraz starszy i ma coraz więcej siły (oj, to szczera prawda!) Zaproponowały, żeby mu dawać przed pobraniem coś na uspokojenie, jakiś syropek. (?!?)

Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale może jedyny w tej sytuacji, kiedy on się wyrywa, drze w niebogłosy aż do ochrypnięcia. Siedzi mi na kolanach, ja moimi nogami oplatam jego nóżki a rękami trzymam jedną rączkę i jego w pół. Jedna pielęgniarka trzyma mu rękę, a druga pobiera krew. Ale wczoraj wróciłam z okulistyki (dwudniowy pobyt, planowany kolejny zabieg przepłukiwania kanalika łzowego) i tam też przeżyłam horror!

Dwie pielęgniarki (wraz ze mną) nie dały rady, zawołały jeszcze trzecią z anestezjologii, masakra! Dziecko się darło potwornie, wyrywało, upociło, ochrypło (bałam się że mi zachoruje i nie będzie zabiegu).

Zastanawiam się więc poważnie nad jakimś dobrym środkiem znieczulająco-uspokajającym, który nie wpłynąłby z kolei na jego rozwój (nie ogłupiałby go).

Może ktoś ma coś do podpowiedzenia, byłabym wdzięczna.

mamagugu - 2009-09-18, 21:46

Okazuje się, że można inaczej. W Polsce zabierali mi Violę i ona darła się jakby ją obdzierali w pokoju a ja płakałam na korytarzu. W Anglii też płakała. A ostatnio byliśmy na gastrologii, Viola będzie miała wkrótce kilka badań więc krew też chcieli zbadać. I szok. Wychodzi do mnie pielęgniarka i pyta się czy chcę żeby znieczulić Violę żelem i pobrać jej krew pół godziny później czy spryskać jakimś płynem zamrażającym który działa od razu, wybrałam płyn. Nigel ją trzymał, pani pielęgniarka zabawiała pacynką, druga pobrała krew tak że Viola nawet nie pisnęła. Czyli można... Zapytajcie w aptece o takie środki, może można użyć własnego bo Polska służba zdrowia na takie zbytki pieniędzy nie ma. Moją mamę ostatnio poproszono żeby przyniosła własną watkę i plasterek. :shock:
magdalenka - 2009-09-18, 22:40

No jest w Polsce masc emla, ale to chyba bardziej o sam widok igly chodzi , bo jak przekonac Kamila ze tym razem to bolalo nie bedzie, jak jemu pobierali tyyyle razy i zawsze bolalo..


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group