Izuśka - staraj się nie odpisywać pod swoimi postami. Na edycję masz 30 min w ciągu, których możesz dodać coś jeszcze do swojej wypowiedzi lub ją zmienić.
_________________ Liski_5 to Lusi, Michał (vel magura) i nasze Liski-urwiski: Paweł (14), Marcinek z zD (08.05.07) oraz Zosia (8).
Szymek zaczął chodzić około drugich urodzin, raczkował około roku. Rehabilitanci nie polecali nawet odpychacza, zamiast przytrzymywania pod pachy kładli pod paszki specjalną szarfę a ja zwyczajnie długi a cienki ręcznik. Nie trzeba się wtedy schylać (oszczędzamy nasz drogocenny kręgosłup) a dziecko uczy się łapać równowagę.
_________________ Mama Szymka z zD ur 30.09.2007
i Marcina który przerósł swojego tatę
no, Nati zaczyna samodzielnie chodzić... po jeden, dwa kroczki - mamy więc początki przygody z samodzielnym chodzeniem
jak widzi miśka na stole, to ruszy po niego, zaraz jak tylko się zorientuje, że idzie sam, to ciapie na tyłek
Co do motywowania, to na rehabilitacji ostatnio mówili, by z chodzić w taki sposób, żeby mocno go trzymać za biodra i wywoływać ruch naprzemienny nóżek.
Pomogła: 10 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Sty 2009 Posty: 3805 Skąd: Tarnów / Corby UK
Wysłany: 2010-06-18, 13:44
Wielkie brawa Nati
a ja nie wiem jak już tego mojego brzdąca zmotywować on by tylko na czterech pomykał.
Wczoraj zrobił mi miłą niespodziankę i zmotywowany chęcią dotarcia do tatusia siedzącego na ławce w parku zrobił kilkanaście niezłych kroków prowadzony za jedną rączkę
Czytałam w tym wątku, że któraś z mam rozkładała w różnych miejscach słone paluszki i dziecko pokonywało odległość od paluszka do paluszka na nóżkach właśnie
Chyba spróbuję ten sposób wprowadzić w życie bo mój Cypek to paluszkowy potwór
Edit: o znalazłam :
papyta napisał/a:
Moja pociecha Michal gdy nauczył się stawać chodził boczkiem dookoła łóżeczka.Aby zachęcić go do samodzielnego chodzenia ,sadzałam go na srodku pokoju,on podpełzał do mebli ,wstawał i (metoda marchewki ) zbierał porozkładane co kilkanaście cm jego najulubieńsze słone paluszki.Najpierw rozkładałam na meblościance,później podsuwałam krzesła,stolik itp.Robiłam coraz większe odległości między porozstawianymi mebelkami i chcąc niechcąc musiał samodzielnie dojść do ulubionego palucha.Nawet nie zwrócił uwagi ,że sam do niego doszedł.Co do chodzenia "za rączkę".Nigdy za rączkę,zawsze pod paszkami i różnie z przodu bądź z tyłu.Kręgosłup bolał ale cierpienia warte dla efektów.
Nasz Adi też zaczyna robić małe kroczki!!!Dzisiaj zrobił 2.Tak się cieszy, że non stop powtarza tylko troszke nerwowo i czasem nóżki nie idą w parze z reszta.
Wstaje obok łóżka i puszcza się do łóżeczka lub do drugiego łóżka
Tak bardzo się cieszymy z naszego szkraba!
U nas motywowanie do chodzenia wygląda następująco, nasza rehabilitantka na turnusie w CZD nam pokazała jak mamy z Weronisią postępować. Piłka - dziecko ma położone rączki na piłce, odpycha ją my przytrzymujemy z przodu aby nie uciekła i za nią zadąża albo stoi przy niej oczywiście nie może być oparta całym ciężarem tylko rączkami my lekko kołyszemy piłką na boki a dziecko daje kroczki na boczki łapiąc przy tym równowagę. Pchacz - na rehabilitacji mają takie specjalne wózki specjalistyczne w naszym przypadku bardziej odpowiednia jest piłka bo z tym pierwszym sobie Weronisia świetnie radzi jak to określiła rehabilitantka. Szarfa- kawałek materiału przełożonego pod paszki dziecka dobre dla wyższych osób typu mój M. Na zajęciach siedzimy z rehabilitantką na przeciwko siebie - Ona Weronisie mi puszcza bo jest w stanie przejść kilka kroczków, gorzej już w drugą stronę - trzymam Skarbeczka za bioderka i naprzemiennie prowadzę do rehabilitantki. Rozwój fizyczny Weronisi jak na rok i pięć miesięcy jest bardzo dobry według rehabilitantów. Jestem z córeczki bardzo dumna no i mi miło wysłuchiwać na terapii że dziecko sobie dobrze radzi.
Wiek: 38 Dołączył: 07 Paź 2012 Posty: 9 Skąd: od innych rodziców
Wysłany: 2014-04-30, 15:40 nauka chodzenia a chodzik?
witam rodzicow!!!
ja z takim zapytaniem , wiem ze już wcześniej pytałam ale może polecicie mi jakies konkretne modele lub kontakty. Chodzi o to ze nasz Mikołaj ma 3 latka i od ponad pol roku stoimy w miejscu z rehabilitacja i nie możemy ruszyc do przodu. oczywiście wiaze się z tym kilka rzeczy na raz oczywiscie zapieranie się i walka żeby nie cwiczyc to norma, im bardziej rehabilitant go zmusza tym bardziej się denerwuje a w rezultacie placze . obecnie jesteśmy na etapie ćwiczenia z luskami cascade ale te wyższe . mikolaj pełza i wszędzie się przeczolaga w związku z tym nie bardzo czuje checi i motywacje żeby isc dalej w zwyz. Probowalysmy kilku chodzikow ale w większości sa albo już za male dla niego albo jest taki ala balkonik na pasy i takie jakby zakładane majtki na rzepy ale to tez się nie sprawdza bo mikolaj caly leci do przodu i zgina się wpol. tak jakby brzuszek nie do końca wspolpracowal z reszta ciałka i wciąż był slaby. nie wiem może polecicie mi jakies konkretne chodziki bo nie wiem czy takie zwykle by się sprawdzily. będę bardzo wdzieczna.
_________________ Od osoby z zespołem Downa nie warto odwracać głowy.
Gdy człowiek spojrzy w jego oczy,może w nich ujrzeć świat,w którym każdy chciałby żyć...
Wątek dawno ucichł, a ja mam pytanie o dzieci pełzające, nieraczkujące. Skończone dwa lata i stoimy z postępami już baardzo długo. Nie będzie raczkował, trudno, ale co dalej. Jak długo dziecko może pełzać?
_________________ Mama Heli (ur. 10.09.2010 r.) i Brunona z ZD (ur. 24.05.2012)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum