To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Zakątek 21
Forum rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa. Porady, wsparcie, wymiana poglądów... Zespół Downa to nie koniec świata. Zajrzyj do nas - zobaczysz, że świat ma wesołe pomarańczowe barwy, a zupełnie blisko są ludzie gotowi Cię wesprzeć.

Rehabilitacja ruchowa - Rehabilitacja metodą Vojty

linka_ns - 2012-05-28, 21:55

Maciejka napisał/a:
Pionizacja języka tak :tak: ale lepiej jak by szedł na podniebienie.


o to z tym nie mamy problemu, Patrysia śpi z językiem przyklejonym do podniebienia, a ja głupia myślałam,że to źle :roll:

mamagugu - 2012-05-28, 23:52

sambaaa napisał/a:
Ja ćwiczyłam Vojtą z synem. Efekty pracy widoczne były już po tygodniu.
Julka ćwiczy nadal.
Rehabilitantka z Zabrze twierdzi, że u dzieci z zD widoczne (po chodzie) jest to jaką metodą były rehabilitowane.
Nasze dzieci zaczną chodzić, ale ważna jest jakość chodu, poruszania się, sposobu obciążania stóp ...


Dokładnie. Wszyscy zespołowcy w końcu kiedyś zaczną chodzić. Tylko chodzi ;-) o jakość tego chodzenia. Angielscy nierehabilitowani (bo po prostu tego się tu nie praktykuje, rehabilitacja ruchowa jest dla dzieci z porażeniem) wcale nie zaczynają chodzić później niż czasami przećwiczeni polscy. Ale poruszają się brzydko i mają zaniedbane stopy.
Jeśli macie takie możliwości to ćwiczcie ale ja gdybym mieszkała w Polsce na Vojtę bym się nie zdecydowała. :nie:

Iga - 2012-05-29, 09:33

Oj dziewczyny (Maciejkowe Kasie) ja to Was nie chciałam urazić, ani załamać. Po prostu na początku jak dziecko ma te dwa, trzy lata to nie ma wyjścia i ćwiczy. Czy mu się chce, czy nie chce. Rodzic go ugniecie, przygniecie, rehabilitant złapie mocniej i jakoś idzie do przodu.

Ale ... ja jeździłam z Majką na Bobathy jeszcze rok temu. No i jak Majka się zbuntowała, albo miała zły dzień. To już nie było takie proste ją ułożyć w odpowiedniej pozycji i przytrzymać. Bo jest za ciężka, za mocna, za duża.
Nie wiem czy wiecie młode stażem mamy (bo ja nie zdawałam siebie z tego sprawy, jak Majka była mała) że dzieci z Zespołem (ja to myślałam, że co ja powiem to tak ma być i już) będą miały już coś do powiedzenia w wieku trzech, czterech lat. I to coś będzie często sprzeczne z waszymi planami. I już się siłą, postawioną na oczach butelką Pepsi, przekupstwem nie da tego wyegzekwować. Jadę do pedagoga, a ta mi cały czas mówi, że ona chce na wf, i wf i wf, wyjdzie z auta wf, u pedagoga wf, wchodzi po zajęciach do auta wf. I co? Nic u pedagoga nie robi bo wf ma w głowie i ciągle o tym wf-ie gada zamiast szeregi układać.

Powtarzam, jest później masakra.

Jako ciekawostkę podam, że moje dziecko upośledzone umysłowo potrafiło mnie 30 min przeczekać. Nie chciała pisać "Ą", ja oczywiście w myśl zasady "nie odejdziesz jak nie skończysz" i tak, żeśmy siedziały. Z tym, że ona miała wygodniejsze krzesło. I co. Ja musiałam ulec, bo byśmy tak do rana nie odeszły od stołu. "Ą" skończyła ale musiałam iść na kompromis.

W sumie wiek trzech, czterech lat i tak jest lepszy niż pięciu. A co będzie dalej :mur:

izakrupska - 2012-05-29, 10:15

Iga, tylko gorzej :lol:
Zuzę mordowałam ćwiczeniami długo, w sumie nie zależało mi na tym, by szybko zaczęła chodzić, ale by chodziła poprawnie. Vojta to jedyna metoda jaka znałam i stosowałam.
Zuza szybciej niż chodzić nauczyła się mówić i to pełnymi zdaniami. Czy wyszło nam to na dobre? no nie wiem. Pyskate to to i uparte niczym Majowa Igi.
Igo miałam podobne zajście z Młoda, ja się zawzięłam, że ona napisze 20 razy wyraz a ona, że pod żadnym pozorem tego nie zrobi. Zgadnijcie kto wygrał?
Ja ćwiczyłam z Zuza w domu kilka razy dziennie i codziennie i tak trzy lata. Nie wzruszały mnie jej płacze, a z czasem to nawet bałam się o własne zdrowie, bo Zuza opanowała takie wykopy, że to szok.
Ja jestem zadowolona, uważam, że nie zmarnowałam czasu, że opłaciła się systematyczność... ale to ja. Ćwiczyłyśmy tak do 3 roku życia Zuzuli, później doszedł basen, konie, balet, a ćwiczenia Vojta powoli odstawialiśmy.

Maciejka - 2012-05-29, 10:23

Iga, dalej będzie jeszcze "weselej" :spoko: Ja się nie załamuje, bo mój Jaś już chodzi, kiepsko, ale chodzi. Przy tym czekaniu na chodzenie, to te potencjalne przyszłe i jeszcze gorsze problemy mnie kiedyś nie pocieszały. Ważne, że idzie do przodu i mniej ważne kiedy dokładnie osiągnie jakiś etap, a jednak ...

Panuje opinia, że dziecko tak, czy tak zacznie chodzić, najpóźniej do drugiego roku. U większości tak jest, a nawet wcześniej. U nas minął drugi rok, minął trzeci i momentami to już załamka, bo przecież wszyscy inni z downem już chodzą. Jednak nie wszyscy. Dodam, że rehabilitacja była.
Wszyscy kiedyś zaczną mówić, najdalej do trzeciego roku, też słyszałam taką opinię. Przecież mówienie to nie problem, większość prędzej, czy później mówi. Później to dopiero będą prawdziwe problemy. Są takie dzieci z downem, które same zaczynają chodzić, mówić, ale są też dzieci wymagające więcej czasu niż dwa, trzy lata.
Chodzenie rozwija i nie mam na myśli tylko rozwoju ruchowego, ma też wpływ na mózg, mowę, itd. Pewne rzeczy są łatwiej przyswajalne w pierwszych latach życia. Niekonieczniecznie dla wszystkich dzieci wybieramy vojtę, jeśli można przyspieszyć chodzenie rehabilitacją, albo poprawić jakość chodzenia, to moim zdaniem trzeba to wykorzystać. Jasne, że tak jak do wszystkiego trzeba umiaru i powinien być też czas na odpoczynek i prywatne życie. :spoko:

magura - 2012-05-30, 01:49

Maciejko piszesz o sprawach ważnych i bardzo trafnie. Wszystko to potwierdza, że nie można dzieci z zespołem mierzyć jedną miarą.
My też często widzimy jak bardzo w tyle Marcinek jest (bądź był z pewnymi umiejętnościami, które jednak udało mu się nabyć) do tyłu nie tylko w stosunku do równieśników zdrowych ale przede wszystkim zespołowych. Jako 5-ciolatek nadal nie mówi.
Zawsze jednak w takich chwilach trzeba się sprowadzać na ziemię. W moim przypadku zrobił to Jacek przy okazji ostatniego :arrow: licznego spotkania w realu, który zwrócił mi uwagę jak Julcia, która pięknie i błyskotliwie się wysławia, ma poważne problemy z drobną motoryką, które dla Marcinka nie przedstawiają większego wyzwania (bardzo ładnie trzyma małe przedmioty, rysuje, itp.)
Myślę, że w pewnym momencie właśnie ćwiczenia Vojtą dały mu "dużego kopa" i usprawnienie ruchowe ruszyło do przodu również i postrzeganie świata. Niestety nie na tyle by odblokować mowę ale czekamy na dalszy skok z utęsknieniem.

agnese - 2012-06-01, 09:34

Zgadzam się z Wami.Osobiście uważam że terapia powinna być dostosowana do potrzeb dziecka i rozpoczeta jak najszybciej,najważniejsze są pierwsze 3 lata.Wiadomo że przy większej wiotkości mięśni nie bedzie on chętnie współpracował i metoda Vojty jest tu raczej wskazana ( krytykowana we Włoszech) przy lekkiej hipotomi jeżeli dziecko jest ruchliwe i zainteresowane otoczeniem jak najbardziej -metodą Bobath,uniknie stresu i chętniej bedzie wracał do zajęć.
Rozpoczynaliśmy od Vojty pierwsze miesiące, ok.4 przeszliśmy na Bobath i tak jest do dziś.Zajecia 3*w tygodniu + mama w domu ,bardzo dużo zależy od predyspozycji dziecka i nie zawsze mamy wpływ na to- niestety.Krystian od 17 miesiąca chodzi :jupi: pozostaje mowa ale jeszcze za wcześnie by komentować.

miecio - 2012-06-01, 10:26

Kulka! Wypisz wymaluj obrazek z naszych ćwiczeń, albo sobie sika albo patrzy na mnie z wyrzutem a na stole u pani rehabilitantki fika jak trzeba nóżkami... próbujemy z mężęm na zmianę i dalej to samo- efektów nie widać... :nie:
kulka - 2012-06-01, 10:48

Ja ostatnio zauważyłam, że jak go - dosłownie - mocniej przycisnę to trochę reaguje. Czytam tu o tych różnych zaburzeniach czucia i wysnułam hipotezę, że może nie czuje moich nacisków... Mam nadzieję, że mu złożę klatki piersiowej na amen... :-?
miecio - 2012-06-01, 11:23

ja się boję, że w końcu połamiemy mu jakąś kosteczkę lub żeberko od tego uciskania... :-(
osmiora - 2012-06-05, 11:07

U nas jest tak że gdy w domu ćwiczymy nasz szkrab ma to kompletnie w nosie jestem spocona cała a ten się na mnie patrzy jak na pomyloną i wygląda jak by myślał sobie : i po co ona tak się wysila i tak palcem nie ruszę ! .... :nincognito:
gdy jedziemy na sprawdzian to wtedy mały jest uważny i wszystko robi jak trzeba :-x

julina - 2012-06-05, 11:35

Osmiora, bo Maniuś to super mądry facet :-D
anna30 - 2012-06-05, 12:22

Jola, bo Manfred preferuje tzw. element zaskoczenia :lol: W domu nie współpracuje, a przy rehabilitancie jak mama się żali, że nic sie z dzieckiem nie da robić to On perfekcyjnie wszystko robi :lol: I pewnie ubaw ma po pachy. Bo nasze dzieciaczki to przekory takie ;-)
osmiora - 2012-06-05, 13:17

dokładnie tak :nzastanawianie: :lol:
justa_25 - 2013-01-21, 10:53

Przeczytałam cały wątek i wszystkie wpisy dotyczące Vojty i mam mieszane uczucia. Wszystko ma swoje wady i zalety. Zastanawiam się jaką metodę rehabilitacji zaproponują Szymkowi przy Jego zestawie wad serca: AVSD, DORA, DORV, RVOTO,HRHS - czy w ogóle Vojta wchodzi w grę??
Boję się, że lekarz źle dobierze metodę, już kilka razy przejechałam się na swoim pediatrze i jakoś nie mam już zaufania do specjalistów :/
We środę jedziemy,zobaczymy co powiedzą.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group