To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Zakątek 21
Forum rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa. Porady, wsparcie, wymiana poglądów... Zespół Downa to nie koniec świata. Zajrzyj do nas - zobaczysz, że świat ma wesołe pomarańczowe barwy, a zupełnie blisko są ludzie gotowi Cię wesprzeć.

Usprawnianie mowy - Czy kiedyś coś powie?

aniamamajulci - 2011-05-31, 10:42

Dziwny tok myslenia...
A czy jakieś dziecko z ZD wypowiedziało sie kiedyś na ten np temat:

groszek napisał/a:
Mózgi dzieci z zD wolno rosną ,mają uproszczony wzór ścieńczałych zakrętów mózgowych i bruzd i zmniejszoną gęstość neuronalną.


Czy myslisz Tusiu, że dzieci (również te całkiem zdrowe) wiedzą lepiej co dla nich dobre?
Trzeba ufać tym, którzy znają się lepiej na tym,na czym my akurat sie mniej znamy.

Tuśka - 2011-05-31, 10:49

Raz zaufałam, nie wyszło to mojemu dziecku na dobre a wyrzuty sumienia mam do dziś.
Ta teoria o wygodnictwie jest najwygodniejsza dla stosujących ją logopedów.
Nie jestem taką całkowitą ignorantką w tej sprawie.
Dla dzieci jest zwyczajnie krzywdząca.
Myślę, że dzieci to ludzie i może nie lepiej, ale wiedzą co dla nich dobre.

Irenka - 2011-05-31, 10:54

My do Agatki mówimy, bardzo dużo mówimy.
Od samego początku jak tylko wróciłam do pracy przebywała z babcią (moją teściową), która mówi wręcz za dużo. Trajkotała do niej cały czas.
Jak miała 3,5 roku poszła do przedszkola, gdzie przebywa ze zdrowymi, mówiącym dziećmi, od kilku miesięcy życia objęta jest opieką logopedy (w przedszkolu i poza przedszkolem). Wykonywaliśmy wszelakie zalecenia (masaże, ćwiczenia itp.). W domu ma starszą siostrę, która ciągle do niej mówi i stara się ją usprawnić.
Zachęcamy ją jak możemy do mówienia (pomoce edukacyjne, zabawki i tym podobne). Pod uwagę brany był niedosłuch (choć ja od początku traktowałam tę teorię jako bardzo watpliwą, wiedziałam że słyszy), po dokładnych badaniach wykluczono go.
Padła też teoria niedotlenienia okołoporodwego, która tak do końca się nie potwierdziła. Neurolog w Poznaniu powiedział nam że on u Agaty nie widzi zupełnie cech niodotlenienia, EEG wyszło też bez większych nieprawidłowości.
I co? I ma 6 lat i nie mówi. Wokalizuje i pepla coś po swojemu, mówi czasem am, da (daj), ne (nie). Złości się. Makaton średnio nam wychodzi.
I to nie jest tak, że Agatka jest leniwa i nie chce mówić, wręcz przeciwnie my widzimy jak ona całą sobą chce mówić. Rozumie coraz więcej i czasem bardzo się denerwuje gdy nie potrafi przekazać co chce. Brak mowy powoduje, że odbierana jest jako bardziej upośledzona niż jest. Niedawno pani psycholog była bardzo zdziwona gdy najpierw oceniła jej rozwój na 2-2,5 roku a później zrobiła jej testy poza werbalne, w których wypadła prawie na granicy normy.
I nie zmusimy jej do mówienia, bo nie ma sposobu i może być tak, że nie będzie mówić wcale i też będziemy musieli się z tym pogodzić (właściwie to już oswajamy się z tą myślą). Próby zachęcania jej do powtarzania przynoszą tak jak u wielu Waszych dzieci odwrotny skutek - złość, jeszcze większą blokadę.
Ja też jestem zdzwiona teorią, że prawie wszystkie osoby z zd mówią (często mi to powtarzają), tylko że "prawie" robi różnicę.

Maciejka - 2011-05-31, 11:01

Jasiek potrafi powtórzyć słowa, np. kukułeczka kuka, itp. Niektóre wyraźne, inne mniej.
Mam inny problem, bo prawie wcale nie wypowiada ich sam, choć powtarza raczej chętnie.
Naśladowanie innych wychodzi mu pięknie, potrafi podrobić nawet intonację głosu, tak, że dokładnie wiadomo kogo naśladuje.
Jeżeli słyszy jak z kimś rozmawiam włącza się żywiołowo do dyskusji, ale w swoim, nikomu nieznanym języku.
Ciągle liczę na to, że samodzielna mowa, to będzie ten następny etap, już za chwilę.

Dodam, że nie z wszystkimi Jaś czętnie współpracuje. Zazwyczaj jak jest to jeszcze mało znana mu osoba to się nie odzywa.

Bataga - 2011-05-31, 11:29

Jula samodzielnie wypowiada tylko kilka podstawowych słów: mama, tata, baba, da(j), nie, nie ma. Widzę jak bardzo chciałaby powtarzać słowa ale na razie nie bardzo jej wychodzi, mimo tego wszelkie próby nawet te nieudane nagradzane sa brawami i widze że bardzo ja to motywuje do dalszych prób.
Krzysiek - 2011-05-31, 12:18

Rzeczywiście róznie z tą mową bywa. Szymek dopiero w tym roku ruszył przyzwoicie z mową, w poprzednich latach to praktycznie nic oprócz słowa "nie". Jest w stanie powtórzyć wielosylabowe wyrazy. Jednak jak sam ich używa to sobie skraca. Postęp widać i myślę, że będzie on trwał.
vagabunda8 - 2011-05-31, 12:20

Wiecie co? Mnie to się wydaje, jak to czytałam, że każde z Was ma trochę racji i jak zwykle to bywa, jest po środku. Nikt nie zna możliwości naszych dzieci. Nie wiemy dokładnie, jaki mają potencjał. Nie mówiłabym kategorycznie, że są leniwe i nie mówią. Myślę, że trzeba nad nimi „pracować”, ale niechże to będzie zabawa, a nie katowanie na zasadzie „no powtórz”, „ no powtórz”. Kiedyś byłam na spotkaniu rodziców z psychologiem i zostałam totalnie zjechana przez jedną mamę, bo powiedziałam, że osobiście nie narzucam Antkowi zabawy, staram się za nim podążać i wykorzystywać w danym momencie, jego inspiracje do konkretnego zadania, i podsuwam mu możliwości. Krytyka była okrutna, łącznie z zapytaniem o sławetne zapałki. Padło, bowiem stwierdzenie, że jak zacznie się bawić zapałkami, to czy dam mu je do ręki. Kiedy stwierdziłam, że tak, to był koniec świata. Pewnie, że jest to pod moją absolutną kontrola, bo nawet pokażę, jaki ogień jest gorący i że parzy i boli. Zdziwienie i nienawiść w oczach rzeczonej mamy była spotęgowana, kiedy p. psycholog potwierdziła, że to jest dobra forma zabawy z dzieckiem, chodzi o podążanie za nim, a nie o bezwzględne narzucanie. Można przełożyć to też i na ćwiczenia z mową. Wtedy możemy też zaobserwować, jaki potencjał ma nasze dziecko, a każde jest inne. A tak z innej strony, kto narzuca normy, według których patrzymy na nasze dzieci, kto narzuca kryteria? Czy osoby z zD? Kiedyś pani genetyk tak przedstawiła, wielopłaszczyznowe problemy naszych dzieci: „ spróbujecie namówić słonia żeby wszedł na palmę po daktyle” Brzmi śmiesznie, ale prawdziwie. Boli mnie, że Antek nie mówi, cały czas mam nadzieję, że kiedyś dojrzeje do tej umiejętności i wtedy będziemy nad tym pracować tak żeby go nie zmęczyć. Myślę też, że wielu mądrych ludzi, którzy biją na alarm żeby nie przestymulować naszych dzieci ma rację. Jeśli cały proces myślenia jest u nich spowolniony, dajmy im szansę żeby pokazały, czego się nauczyły. Niejednokrotnie tempo „nauk”, jakie jest narzucane dla zepołowców jest zabójcze i dzieci się gubią, w końcu nie wiedzą, czego od niech chcemy. Określam to na własny użytek, że Antek ma stare pentium, bo jego mózg i system nerwowy jest jak stary komputer z ograniczona ilością bajtów. Czasami można jeszcze coś dołożyć, a czasami się nie da. Nie porównujmy osiągnięć Michałka, z tym, co umie już Kasia, mimo że są w tym samym wieku, one są naprawdę różne tak jak i my, dorośli. Jedna pani ma 40 lat i już uważa, że życie jest za nią, a inna ma 53 i jeszcze jeździ na rolkach.
Przecież kochamy nie za „coś”, tylko „pomimo wszystko”.

Marta Witecka - 2011-05-31, 12:59

Strasznie fajna jest ta pani na rolkach! :lol:
Ale zgadzam się z Tobą Basiu, zresztą pogadałyśmy sobie o tym w niedzielę! :tak:

emka205 - 2011-05-31, 17:08

mój filip tak jak groszkowy maksik za moment ma 6 lat, w zeszłym roku nic tylko "eeeeeee" - tak sobie mówił intonując w przeróżny sposób, a w tym? coś ruszyło, mówi mama, tata, kako (na brata , na którego my wołamy niko), cho (chodź), ku-a (kupa), tak, nie, dom, a od wczoraj auto, potrafi też przeczytać tuja, buda, buty (różne dwuwyrazowe słowa które trenuje z logopedą), zna też wiele liter. no i to wszystko. Może będzie lepiej a może nie, każdy by chciał , żeby było lepiej rzecz jasna, ale iii tam cieszmy się że te nasze smyki są. Mam filipka, który nie, o przepraszam, który ciut mówi, ale mam tez kredyt i to już jest nie fajne ;-)

Mgura - mądry facio z Ciebie.

sabina - 2011-05-31, 20:05

Sandra ruszyla z mowa w ostatnim miesiacu.Nie wiem,co bylo tego przyczyna,ale ciesze sie jak wariat.Pytalam naszej logopedki czy jest mozliwe,aby dziecko z ZD nie mowilo.Powiedziala,ze jest mozliwe,ma to zwiazek z wiotkoscia miesni twarzy,jezyka,dlugoscia i gruboscia jezyka itp.Mowila tez,iz wazne jest to,ze stara sie komunikowac,obojetnie w jaki sposob,ale ze chce.Sandra jeszcze niedawno mowila pojedyncze slowa,czasem tylko dwa laczone np:mama ami.Teraz zaczela powtarzac wszystko ,co mowimy,oczywiscie nie zawsze wyraznie.Nawet przy spiewaniu stara sie spiewac z nami,jest niezle,a terapeutki zachwycone :okular:
anna30 - 2011-05-31, 20:54

U nas jest tak, że Paulinka to mieszanka wszystkich niemal cech, o których pisałyście wyżej. My na każdym kroku zasypyujemy Ją słowami. Mówimy do Niej, mówimy, mówimy :-) Niechętnie powtarza, ale "ten typ tak ma", Ona nic nie robi na rozkaz, musi mieć wenę i nad tą weną pracujemy bezustannie :-( To taka nasza pięta achillesowa. Jest u nas podobnie jak pisze Mama Ewy. Jak uczę Paulę słowa np. tata, to Ona cały czas powtarza mama (oczywiście jak ma ochotę powtarzać). Przekora taka. Na pewno przekora, bo z uśmieszkiem szelmowskim :okular: Rozumie niemal wszystko, wykonuje proste polecenia. Mówić pewnie będzie, bo nieźle Jej to wychodzi. Ale nie liczę na jakomś super-mowę.
Na początku (5 mies. temu) mówiła 2 słowa na krzyż, teraz z dnia na dzień słownik coraz bogatszy. Dużo daje Jej zamiłowanie do muzyki, do piosenek-pokazywanek. Siada u mnie na kolanach twarzą zwróciona do mojej twatzy i śpiewamy. Czasem nawet z godzinę bitą. Patrzy cały czas na moje usta, próbuje powtarzać słowa. Nie zawsze wychodzi, ale usta układa prawidłowo. Czasem po prostu wturuje "la la la". Jak wpadnie w trans śpiewania, np. kiedy się bawi, to potrafi kilka logicznych słów wyśpiewać, albo po prostu taką "chińszczyzną" jak to pisała Nefre zapiewa. Często jak śpiewamy piosenkę, to Ona dośpiewuje pojedyncze słowa, np. w piosence: "Chodź do mnie , rączkę mi daj", albo w "Panie Janie", super Jej idzie bim, bam, bom. Czy w "Na zielonej łące pasły się zające" to czeka na słowo trzy i je wyśpiewuje ("czy"). Dźwieków wydaje z siebie ogrom. Ale nie są płynne, np. dzień dobry to "dzie", cześć to "cze", nie ma to "ma" itd. Zaczyna łączyć proste słowa. Naśladuje sporo zwierzątek, raz w tygodniu dorzucamy nowe zwierzątko. Jakos to idzie. I to są mega sukcesy. Ale ta przekora, jak to nazywam, i upór to porażki nasze. No nic, trza zacisnąć zęby i działać nadal. Nic na siłę, będzie chciała mówić, to będzie mówić, na siłę Jej nie nauczę przecież ;-) Ale na laurach nie spoczywam i ćwiczymy dzień po dniu, bo nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie dała Jej szansy na komunikację za pomoca mowy :spoko:

Grażyna O. - 2011-05-31, 21:03

Mnie się wydaje, że każde dziecko do mowy musi (tak jak do innych rzeczy) dojrzeć. Tomek mówił na wszystko: kaka, keke, kuka - wszystko zaczynało się na k. Nawet tato u niego brzmiało kako.
I chociaż ma logopedę 4 x tyg. właściwie od 3 tygodnia życia - to mowa ruszyła teraz , po 7 urodzinach. Wychodzi mu to jeszcze niewyraźnie, ale poprawiamy go. Dzisiaj u babci pokazywał do schowka i w kółko gil, jak zajrzałam to zobaczyłam grila, usłyszał beczenie i mówi owca (my mówimy że baran beczy).
Nam nigdy specjaliści nie mówili o wygodnictwie, tylko o blokadzie, że musimy czekać :tak: i doczekaliśmy się

mammamika - 2011-06-01, 00:23

U nas sprawdza się, kiedy to my powtarzamy po Kajtku. On swoje "lopci-klopci" a my po nim wiele razy: śpiewająco, skandująco, pytająco itd. Potem jakby automatycznie on zaczyna powtarzać po nas, bo nie daj Boże poprosić, żeby coś powiedział :lol:

Zainspirowała mnie też Iga, która prosi Majową o mówienie tak, żeby mama zrozumiała, bo jak Kajtek po chińsku to ja: "coś ty, serio? i co było dalej?" :roll:

Niezłą metodą wydaje się też być wkurzenie dziecka - po 3 latach proponowania Kajtkowi owoców usłyszeliśmy "ble", a pół roku później "niedoble!!!" ;-)

mamagugu - 2011-06-01, 00:45

Karola, wyluzuj, przecież my nigdy nie będziemy takie jak Iga, wzór niedościgniony :-) a nasze dzieci nie będą takie grzeczne jak Maja. Ja też udaję, że rozumiem Violińską i ciekawią mnie dalsze ciągi jej chińskich opowieści. Wierzę, że kiedyś nabiorą sensu. Moje dziecko wypowiedziało ostatnio całe zdanie: I want to go downstairs. (chcę iść na dół). Okoliczności przyrody: moje łóżko, piąta rano. Nie mogłam się zdecydować czy się cieszę czy nie.

A tak poważnie. Poznałam w Anglii kilka setek downów, znam dwóch niemówiących (jeden z porażeniem mózgowym, drugi z ciężką postacią autyzmu, chłopcy). Rodzice dorosłych twierdzą, że zaczęły mówić około 7 roku życia, widocznie coś się wtedy odblokowuje, nie traćcie nadziei, róbcie swoje, i dajcie swoim dzieciom jakieś narzędzie komunikacji wspomagającej żeby mogły się porozumiewać i nie być sfrustrowane zanim mowa sie rozwinie (znacie moje zdanie na temat Makatonu więc nie będę się powtarzać, w Anglii jest popularniejszy niż w Polsce, nikt już nie powątpiewa w jego sens).

mafra - 2011-06-01, 09:24

Grażyna, dzięki :prosze: U Antka od roku też wszystko składa się z sylab ka, ke, ki, ko, ku. No jeszcze słowo "nie" funkcjonuje od półtora roku nieprzerwanie i wyraźnie. Samogłoski są jak schodzi po schodach i gdy sobie "czyta" Cieszyńską. Wcześniej miał kilkanaście sylab różnych, coś oznaczających, potem nauczył się literki "k" i koniec - poprzednie sylaby poszły na spacer.
Wyczynem jest, że Antek sam wymyślił wyraz "koka" - jest to foka w wierszyku z pokazywaniem. Myślicie, że panie z PPP ucieszyłyby się, gdybym powiedziała, że mój syn zna taki dwusylabowy wyraz? :lol:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group