FB Portal   Downoteka   "Nowe" forum   Użytkownicy   Statystyki   Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Pobieranie krwi
Autor Wiadomość
Megi 
nawijacz

Dołączyła: 02 Paź 2006
Posty: 910
Skąd: śląskie
Wysłany: 2009-03-23, 12:43   

Ja już dzień zaczęłam od awantury w szpitalu :-x Tak się zdenerwowałam,że aż przyszła lekarka zobaczyć co się dzieje. Wyobraźcie sobie ,że poszliśmy dziś specjalnie do szpitala,żeby Jarkowi pobrać krew na TSH i morfologię. W przychodni pielęgniarki stwierdziły ,że nie dadzą rady, więc odesłali nas do szpitala na oddział dziecięcy( bo niby tam mają więcej doświadczenia, akurat!!!). Myślę sobie , ok. pewnie i dla nas lepiej, bo Jarek nie jest już tak spokojny i trzeba go przytrzymać. Specjalnie poszliśmy razem, bo mąż ma więcej siły i lepsze podejście do małego. No więc podeszła do nas pielęgniarka i zabiera Jarka ,a nas poinformowała ,że nie musimy razem z nim wchodzić do gabinetu. Ja nie za bardzo chciałam zgodzić się , no ale była miła, więc odpuściłam ( ale pod zabiegowym stałam).Nagle słyszę jak mały płacze, więc wchodzę i co widzę :shock: jedna trzyma go za nogi, druga leży na nim i dłonią zakrywa mu cała twarz!!!! A trzecia przymierza się do pobrania krwi. No i tu puściły mi nerwy :-x O...pieprzyłam je z góry do dołu. na to wchodzi lekarka i kazała im wyjść , a do mnie mówi ,że jak mi się nie podoba to sama mam sobie tą krew pobrać . Na szczęście jedna z tych pielęgniarek została z nami.
Boże...o co chodzi???? Gdzie jakieś ludzkie podejście do dzieci :placze: Uf...wyżaliłam się, ale i tam mam niesmak i płakać mi się chce,że wciąż taka bezduszność i wieczna walka z personelem medycznym :-(
 
 
grażyna 
złotousty


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 15 Cze 2007
Posty: 6849
Skąd: z Lipówki
Wysłany: 2009-03-23, 12:50   

:wow: :-x
Nie rozumiem, czy kiedykolwiek coś się zmieni w podejściu części lekarzy i pielęgniarek do naszych małych pacjentów?!
_________________
mama Anety z zD(34l)
Zakątek Anety
 
 
beticz 
złotousty


Pomogła: 1 raz
Wiek: 46
Dołączyła: 30 Sie 2008
Posty: 3629
Skąd: Tychy
Wysłany: 2009-03-23, 13:03   

O matko, nie przerażaj mnie toż to koszmar. A tak właściwie czy to wynika z jakiś przepisów, że nie wolno być z dzieckiem przy pobraniu. No my też małą oddajemy i czekamy pod drzwiami. Ale ze starszym dzieckiem lepiej wejść, chyba będzie czuł się bardziej bezpiecznie w obecności rodziców.
_________________
Beata mama Zuzi z ZD (27.08.2008), Bartusia (27.04.2004),Mateuszka (23.02.2011)
foteczki Zuzi
Zakątek Zuzanki
 
 
Maciejka 
nawijacz


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Gru 2006
Posty: 1260
Skąd: Poznań okolice
Wysłany: 2009-03-23, 13:10   

Megi, to straszne co piszesz.
Co za okropni ludzie.
Biedny Jarek :nie:
I jak potem te dzieci mają się nie bać i nie bronić przed badaniem następnym razem.

Ja dziś byłam na pobraniu krwi w przychodni przyszpitalnej, w laboratorium.
Byłam oczywiście z synkiem i trzymałam go na kolanach.
Przeważnie jestem przy pobraniu krwi. W CZD w Warszawie również.
_________________
Beata, mama Natalki oraz Jasia z ZD
 
 
Megi 
nawijacz

Dołączyła: 02 Paź 2006
Posty: 910
Skąd: śląskie
Wysłany: 2009-03-23, 13:38   

My zawsze jeździliśmy do Ligoty i tam nigdy nie było problemu z pobraniem krwi. Panie miłe, spokojne, bez problemu wszyscy wchodziliśmy do zabiegowego. Fakt, Jarek był młodszy i nawet jak płakał łatwiej było go zabawić, odwrócić uwagę, a nawet mocniej przytrzymać. Ponieważ przenieśliśmy kartotekę do dr. Willmann, która przyjmuje w Tychach to i tutaj trzeba było zrobić badanie. Miałam przeczucie ,że łatwo nie będzie, ale nie spodziewałam się takiego podejścia ;/ . Jarek już ma uraz po ostatnich zastrzykach, ale nie wiem co dalej będzie jak zobaczy biały fartuch :-( Na pewno go już nigdy nie zostawię samego :-(
 
 
e_wa 
gaduła

Wiek: 58
Dołączyła: 12 Lut 2009
Posty: 361
Skąd: Łęczyca
Wysłany: 2009-03-23, 13:39   

Napisz skargę na zachowanie pielęgniarek i lekarki nawet jeśli to nic nie da(pozornie) to może następnym razem chociaż się zastanowią i inne dziecko uniknie podobnych przeżyć.kiedyś bym nie napisała ,ale dzisiaj tak. ;/ ;/ ;/
_________________
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.

Śliczna Martynka
Osiągnięcia Martynki.
 
 
karolina1 
trajkotek


Wiek: 42
Dołączyła: 13 Lut 2007
Posty: 1755
Skąd: wielkopolska
Wysłany: 2009-03-23, 13:48   

Jejku,jak takie Pielęgniarki mogą pracować na dziecięcym,ja tego nie pojmuje,czy one mają swoje dzieci! Ja zawsze idę z córką nawet jak mi sugerują żebym została stanowczo stawiam na swoim,wole widzieć co się dzieje pozatym uważam że dziecko zawsze czuje się bezpieczniej przy mamie czy tacie.
Ale to co ty przeżyłaś to jakiś koszmar,my ostatnio tez mieliśmy nie miłe doświadczenia,bo Pani nie mogła pobrać krwi i powiedziała mi że za słabo trymie i lepiej jak by tata był,wzięłam telefon i chciałam zadzwonić po męża żeby wszedł bo czekał na poczekalni,ale na to weszła oddziałowa,powiedziała że tu tata nie jest potrzebny,wyrwała pielęgniarce igłę i sama pobrała bez problemu,widać było że była zła na pielęgniarkę.
_________________
Karolina, mama Nicolki (7l.)
 
 
magura 
moderator
zakręcony tata Cysia


Pomógł: 1 raz
Wiek: 50
Dołączył: 06 Lip 2007
Posty: 4076
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2009-03-23, 15:10   

beticz napisał/a:
O matko, nie przerażaj mnie toż to koszmar. A tak właściwie czy to wynika z jakiś przepisów, że nie wolno być z dzieckiem przy pobraniu.

Tak, z przepisu pisanego kijem na wodzie. Paniom po prostu jest wygodniej bo mogą zastosować bardziej drastyczne środki.
O ile jestem w stanie zrozumieć argument, że istotnie niektórzy rodzice nie pozwolą dziecka nawet mocniej przytrzymać (w końcu wbijanie igły rozbrykanemu dzieciakowi do najbezpieczniejszych operacji nie należy) to jednak nie można zabronić w żaden sposób aby rodzic przy tym był.
Jak Marcin był w szpitalu jedna zmiana sióstr zawsze chciały mnie wyprosić z zabiegowego "żebym nie musiał ich krępować" no i na moje nieszczęście raz akurat istotnie wyszedłem do toalety. Tak jak przewidywałem - zamiast zmienić wenflon na inną rączkę wbiły mu w główkę - bo tam najprościej. Po prostu ręce opadają. O ile na rączce z wenflonem nie było kłopotu - można zakryć rękawkiem, zablokować lekko rączkę nie blokując reszty, o tyle leżacemu dziecku trudno zablokować ruchy głową na poduszce. No i zmieniały...po niecałej godzinie tym razem pod moim okiem. Ale faktu, że dziecko musiało cierpieć ponownie przez ich "łatwizne" już nikt z nich nie komentował. Ech... ;/
Megi, przykre to i straszne. Jeśli istotnie jesteś dostatecznie tym poruszona to radzę rzeczywiście złożyć skargę na piśmie. Coś takiego nie może mieć miejsca!
_________________
:arrow: Liski_5 to Lusi, Michał (vel magura) i nasze Liski-urwiski: Paweł (14), Marcinek z zD (08.05.07) oraz Zosia (8).
 
 
Irenka 
trajkotek
Irena-mama Agatki z ZD


Wiek: 47
Dołączyła: 15 Maj 2007
Posty: 1815
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2009-03-23, 15:28   

Aśka napisał/a:
Mojej bratowej siostra mieszka we Włoszech i tak wybrała się ze swoim synkiem (zdrowym) na szczepienie. Miał ok 6 miesięcy. Oddała go pielęgniarce i została na korytarzu z innymi rodzicami. Nagle usłyszała straszny krzyk swojego dziecka, nie chcieli jej wpuścić. Nagle wszystko ucichło, pielęgniarki pooddawały dzieci innym matkom a jej nie. Kevinek zaszedł się, niestety trwało to długo. Przytomności nie odzyskał, po kilku miesiącach pod respiratorem jego serduszko przestało bić :cry: Zmarł.
Straszne.

O Boże, to straszne co piszesz!!!
Ja tez zawsze wolę być przy dzieciach przy jakimkolwiek zabiegu, one tez czują się bezpieczniej.
_________________
Mama Agatki z ZD ur. 21.01.2005r. oraz Dominiki - 17 lat
 
 
Aśka 
złotousty


Wiek: 45
Dołączyła: 02 Paź 2006
Posty: 5409
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2009-03-23, 15:30   

No mówię Ci, Sylwia do dziś się nie pozbierała, choć minęło kilka lat. Właśnie tydzień temu urodziła synka, ale tego co przeżyli nie da się opisać :cry:
_________________
Aśka, mama Martynki (2002) z zD, Mikołaja (2005) i Maciusia (2011)
 
 
groszek 
junior admin


Pomogła: 13 razy
Wiek: 60
Dołączyła: 11 Gru 2006
Posty: 16801
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-03-23, 20:54   

Asiu to przerażające co przeszła Twoja siostra...
Ja zawsze byłam z Maksem przy pobieraniu, przy zmianie wenflonów, przy szczepieniu...uważam, że tak jest lepiej, ale prawdę mówiąc nikt mi nie proponował, żebym została za drzwiami.
_________________
Dzieci groOszkòw
Marysia 36
Maciek i Kasia po 34
Marcin 31
Małgosia 29
Mateusz 25
Maksymilian 18 (17.06.2005)
 
 
sabina 
nawijacz
szczesliwa mama Sandry ,Daniela i Noela


Wiek: 44
Dołączyła: 14 Sie 2007
Posty: 996
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2009-03-23, 21:29   

U nas rowniez nie widza problemu,zawsze jestesmy z Sandra.W szpitalu czesto zmienialismy wejscia bo zylki nie chcialy dlugo przyjmowac lekarstw.Nigdy mnie nie wyprosli,pytali tylko czy chce przy tym byc,pewnie ze tak,przeciez mnie zawsze bardziej boli :-( jak slucham jej placzu.Wiadomo,ze przy wejsciu centralnym nie bylo o tym mowy,bylam nawet przy odsysaniu noska jak miala respirator,wasiki,zawsze chcialam byc z corka i nikt mnie nie wyrzucil :spoko:
_________________
moja Sandra (26.12.2006)z ZD ,Daniel (19.09.2009)i Noel(18.07.2013)
 
 
izab 
nawijacz

Dołączyła: 17 Sie 2008
Posty: 651
Wysłany: 2009-03-23, 21:38   

Czy to się kiedyś zmieni :?: :-x Kiedy mój starszy się urodził i dostał żółtaczki,też wyprosili nas z zabiegowego,miał kilka dni , jeszcze słysę jak krzyczy, po tym wszystkim miał kilka przepuchlin,,mineło 9 lat i jak czytam jest tak samo co za ludzie tam pracują :evil: Gdzie serce ,podejście,zrozumienie?
 
 
aniak 
złotousty


Pomogła: 15 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 07 Maj 2008
Posty: 5767
Skąd: Chylice/Piaseczno
Wysłany: 2009-03-23, 21:56   

Czytając horror opisany przez Megi przypomniałam sobie, jak 9 lat temu, na Litewskiej, mój starszy syn miał robiony wyrzut hormonu wzrostu. Do tego trzeba było założyć wenflon. Pielęgniarki wiedziały, że będę chciała być przy tym obecna, więc "przezornie" :-x zrobiły to o .....6 rano. Jak przyszłam na oddział o 6:30, moje dziecko jeszcze się zanosiło od płaczu. Trzymało go 5 pielęgniarek!!! Nie obyło się oczywiście bez awantury. I nie zgodziłam się na pozostawienie go w szpitalu na kolejną noc. Nigdy więcej nie dopuściłam do takich historii. Ale do dziś, kiedy sobie o tym przypominam, towarzyszą mi tamte właśnie emocje :-(
_________________
Anka - mama PIOTRKA (14.04.2008), Ani (34) żony Mateusza, Jacka Juniora (30) męża Oli, Łukasza (28) i babcia Franka, Staśka, Stefana, Róży i Kazika :) oraz Józka i Zuzi
 
 
magura 
moderator
zakręcony tata Cysia


Pomógł: 1 raz
Wiek: 50
Dołączył: 06 Lip 2007
Posty: 4076
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2009-03-23, 22:46   

Najbardziej szokująca jest właśnie ta "perfidia" - przewidujące siostry. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Im dłużej się zastanawiam tym większe zdziwienie.
_________________
:arrow: Liski_5 to Lusi, Michał (vel magura) i nasze Liski-urwiski: Paweł (14), Marcinek z zD (08.05.07) oraz Zosia (8).
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xand created by spleen modified v0.4 by warna fixing Program do sklepu