Wiek: 44 Dołączyła: 01 Lis 2008 Posty: 1729 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-02-23, 14:26
Iga - nie krzycz tylko, jezu już się kajam - faktycznie pisałas o Międzylesiu a ja głupia chciałam być taka dobra i dać namiary na swoich czaje czaje już
ładnie Ci z tą Anną wyszło....
_________________ Ania-mama Szymona z zD (14.04.2008)
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 25 Lip 2008 Posty: 1345 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-02-24, 08:05
Iga, sprawdzę w domu nazwisko, bo dawno nie byłyśmy, a wydawała mi się bardzo konkretna. Byłam z nia nawet z Kasią bo miała za duże ciemiączko, zbadała, wytłumaczyła i kazała z młodszą juz nie przychodzić
_________________ Mama Natalki z zD (ur.14.04.2008) i Kasi (ur.16.10.2009)
Bartek ma 5 lat i nadal nie byliśmy u neurologa. Czy powinniśmy się zgłosić? Nasz genetyk nic takiego nam nie doradzał. Cały czas mówił tylko o rehabilitacji a nic o żadnych innych poradniach lekarzach.
Honia oczywiście że powinniście pójść do neurologa, aż dziwne że przy wypisie za szpitala nie dostaliście informacji gdzie się udać. Jednym z tych lekarzy na pewno powinien być neurolog. Niech obejrzy małego i sam zdecyduje czy powinniście go jeszcze odwiedzać czy nie ma takiej potrzeby, ale pójść powinniście.Takie jest moje zdanie .
_________________ Klara(04.11.2008) i Renia z zD (03.12.2010)
Alicja złotousty Założycielka forum i stowarzysznia Zakątek 21
Jagoda ma 14 lat i nigdy nie byłam z nią u neurologa.
Nie widzę takiej potrzeby.
_________________ Od osoby z zespołem Downa nie warto odwracać głowy.
Gdy człowiek spojrzy w jego oczy,może w nich ujrzeć świat,w którym każdy chciałby żyć...
Boszko,wiele rzeczy robimy dla naszych dzieci .... nie wiadomo po co
majątek człowiek wydał na logopedę a Dziunia właśnie wydziera się (śpiewa) w swoim pokoju ,tylko sobie znanym językiem
_________________ Od osoby z zespołem Downa nie warto odwracać głowy.
Gdy człowiek spojrzy w jego oczy,może w nich ujrzeć świat,w którym każdy chciałby żyć...
Pomogła: 3 razy Wiek: 34 Dołączyła: 24 Sie 2008 Posty: 3953 Skąd: Stargard
Wysłany: 2011-03-23, 20:02
Hania w 3 miesiącu miała robione tylko usg mózgowia, do tej pory u neurologa byliśmy 2 razy. Padaczka jest schorzeniem neurologicznym, więc BYĆ MOŻE przy badaniu lekarz zauważyłby jakieś niepokojące objawy.
_________________ moja ekipa:
Hania 6.05.2008
Ant 15.01.2013
Szympans 17.01.2017
No mi tez się wydaje, ze trafiliśmy do neurologa ciut za późno... Wczesniej nie widziałam takiej potrzeby, ba, nawet nie pomyślałam o neurologu, bo po co?? I nikt nie podpowiedział (czyt. lekarz pierwszego kontaktu), że może warto się wybrać... Teraz wiem, ze lepiej dmuchac na zimne, do specjalisty wybieram się, jak tylko zaświta mi jakieś podejrzenie, lub mam jakiekolwiek wątpliwości czy pytania, pal licho pieniądze, czy to, że mnie wyśmieje...
Tak więc moja rada jest jedna - jak zaczynasz myśleć o neurologu - lepiej pójść, niech okaże się wszystko ok i mieć spokojne sumienie, niż coś zaniedbać a potem pluć sobie w brodę...
_________________ Agata, mama Stasia z zD (ur. 29.06.2007) i Zosi (26.01.2012)
"Każda matka stanie na głowie, żeby jej dziecko stanęło na nogach"
My byliśmy z Wiktorkiem u neurologa po raz pierwszy w tamtym tyg. i to szczerze mówiąc było nieplanowane. Pojechaliśmy do Poznania do pani od Vojty na pierwszą wizytę, okazało się, że kobiety nie było. Według jej nie była w tym dniu ze mną umówiona, zdziwiłam się i to baaaardzo, bo przecież od tak nie wymyśliłam sobie terminu. Wiedziałam, że nie ma szans, żeby nas przyjęła. W tym samym ośrodku drzwi obok przyjmował właśnie neurolog dziecięcy. Zapytałam czy nas przyjmie. Sprawdził odruchy, napięcie i oto cała wizyta. Kontrola dopiero za pół roku, bo wg. niego Wiktorek ma się całkiem niezle i powiedział o rehabilitacji. Bardzo sympatyczny lekarz z fajnym podejściem do dzieciaczków. Poprawił mi humor po niewypale z panią od rehabilitacji
_________________ Monika mama Wiktorka z zD ( 02.01.2011)
eelusiaa trajkotek Ela - mama anielskiej Izy, Adama, Nataniela, Maksa
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 25 Sty 2007 Posty: 2352
Wysłany: 2011-03-24, 07:23
My chodziliśmy (chodzimy) regularnie do neurologa - nasze ośrodki rehabilitacji ruchowej wymagały skierowań od neurologa. Teraz po TK (nie całkiem czysty zapis badania) mamy tym bardziej takie zalecenie, ale to też w stylu "dmuchać na zimne".
_________________ Ela, mama Adasia z zd ur. 31.08.2008 r., Izy 05.05.2006 - 10.05.2007 r., Nataniela, Maksymiliana, Amelii i Ani
Pomogła: 10 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Sty 2009 Posty: 3805 Skąd: Tarnów / Corby UK
Wysłany: 2011-05-05, 12:49
Ok to jestem już w odpowiednim wątku. Miało być wieczorem, ale Cypek zasnął więc spróbuję coś napisać.
Nie wiem może moje obawy nie są słuszne...
Ale mimo wszystko jak się wygadam to mi ulży
Kiedyś pisałam już o tym Cyprianowym yyyy. Po jakimś czasie zniknęło.. lub zdarzało się sporadycznie..
Podczas pobytu w Sielpii niestety powróciło i trwa do dziś dnia, z mniejszym lub większym natężeniem
To yyy jest jak niekończąca się opowieść.. jak zacznie końca nie widać
Tak się zastanawiam, czy to nie jest jakiś sposób stymulacji, który sobie upodobał bo np kiedy włączę mu dziecięce piosenki, on w tym czasie yyy nie robi. Co więcej nie koniecznie tańczy, zwykle siedzi ładnie i bawi się zabawkami..
Musi go coś naprawdę zainteresować , żeby yyy zniknęło... Wczoraj po prawie miesięcznym pobycie u dziadków, wróciliśmy do domu i jak zasiadł przy jednej z zabawek(nie grającej, nie tańczącej - tylko najzwyklejszej z 3 piłeczkami i cymbałkami) to dziecka nie było).
Niepokoi mnie też np.fakt, że będąc na spacerze idzie a raczej usiłuje biec, patrzy przed siebie, ale pędzi tak bez celu. Wtedy oczka ma takie ni to wystraszone, no nie wiem takie trochę obłędne, towarzyszy temu oczywiście yyyy. Tak jak by go przerażał ogrom tego świata, jakby nie mógł pojąć tego wszystkiego. Boi się dotknąć krzaczka, kwiatka, na trawie staje z wielkim strachem..już nie mówiąc o tym, że zrobić kilka kroków po takim podłożu jest czymś nie do pokonania.
Odnośnie tego emocjonowania się i 5cio złotówek.. To np na przelatującego nad nim ptaka też tak reaguje. Wczoraj podczas jazdy samochodem reakcja na migające za oknem obrazy identyczna.. Ręce jak skrzydełka, i cały trzęsący się z tych emocji... Wcześniej się mu nie zdarzało coś takiego.
Martwi mnie to bo poprzedniego lata nie zauważałam u niego problemów z reagowaniem w ten sposób na otaczający świat..
W domu to samo, potrafi łazić w tą i z powrotem ciągle przyśpiewując to yyy. Kto był w Sielpii to doskonale wie jak to brzmi.. To jest takie nieszczęśliwe yyyy.
Boi się kiedy go podnoszę do góry na rękach. Nie wiem ma jakieś dziwne zaburzenia. Może jest nie dostymulowany. Już sama nie wiem..
Może to przez to nieunormowane TSH.. buzują w nim hormony..
Czasem widzę , że się strasznie frustruje kiedy mu coś nie wychodzi, kiedy nie może się z nami porozumieć.
Zachowuje się tak jakby było w nim pełno jakichś dziwnych emocji, z którymi poradzić sobie nie może..
Uspokaja się np kiedy dorwie chusteczkę nawilżającą i ją wysysa, albo pędzelek i robi sobie mizi mizi po stopkach, albo kiedy śpiewamy piosenki z gestami, lub kiedy ogląda bajkę (rewelacyjnie naśladując bohaterów )
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum