Kulka, Voita nie jest łatwa. My mieliśmy spore problemy (szczególnie w mobilizowaniu się do regularności ale również w technice). Przy wyższym poziomie skomplikowania (czyt. na dalszych etapach budowania sylwetki) ćwiczenia tak się komplikują, że (nie wliczając oporności jednostki poddawanej "uplastycznianiu" ) często miewałem wrażenie, że trzeba mieć co najmniej tyle odnóży co Filip z Pszczółki Mai żeby porządnie uchwycić i ucisnąć dzieciaka. Poza tym liczy się siła, kąt/kierunek nacisku, kąt/kierunek przemieszczania, itp.
Ale...ćwiczenie czyni mistrza (niestety, nam niewiele wyszło...na szczęście terapeuta wyprowadzał nasze błędy i lenistwo na względną prostą choć pewno byłoby znacznie lepiej...).
Świetnie, że zaczynasz z Wojtkiem tak wcześnie - nie zrażaj się wrzaskami malucha (jak poczytasz wątek to dowiesz się, że część rodziców tego akurat nie potrafi przejść).
No i skorzystaj z kontaktu Juliny.
_________________ Liski_5 to Lusi, Michał (vel magura) i nasze Liski-urwiski: Paweł (14), Marcinek z zD (08.05.07) oraz Zosia (8).
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 11 Lut 2012 Posty: 2529
Wysłany: 2012-05-28, 11:56
Mój syn Pulpet leży na plecach. Ustawiam mu głowę. Patrzy na mnie. Znajduję punkt na boku klaty. Uciskam w stronę barku. Leży i patrzy. Mówię do niego: "Ty się nie patrz, tylko ćwicz! Nogi do góry!". A on na to: "Uuuuuuuuuuuuuuuuuu".
Dostaliśmy inne ćwiczenie. Na boku. Leży.
Ja oszaleję!
Na widok rehabilitantki wyje, jakby go zażynali. I ćwiczy wtedy pięknie - napięcie mięśni jak ta lala!
No mówię Wam, ja go nie posadzę przez najbliższe 4 lata
_________________ *Nie ma przyjaciół, ani wrogów. Są tylko nauczyciele*
Najpierw rodzić (niektóry) robi wszystko żeby dziecko usiadło, poraczkowało, zaczęło chodzić, bo nam się wydaje, że to jest jakiś wyznacznik normalności. Potem jak już chodzi, ma te 3, 4 lata to z tego chodzenia, raczkowania, siedzenia nic nie ma, bo ... widać coraz bardziej upośledzenie umysłowe a z tym upośledzeniem to chociaż byśmy się zarznęli, to cudów nie zrobimy. I takie przychodzą refleksję (za późno zresztą) po co tak męczyłem/łam to dziecko i siebie.
Kulka, to tak na pocieszenie. Ćwicz, bo ćwiczenia są bardzo ważne (Majka ćwiczyła 3 razy w tygodniu po godzinie i raz w tygodniu była na basenie) ale może wybierz coś mniej stresującego . Zresztą nauczenie dziecko chodzenia jest chyba najprostszą czynnością. Potem to już jest jakaś masakra
A ha, ja wszystkim tłumaczę, że to basen zrobił całą robotę w rozwoju ruchowym Majki.
Pomogła: 3 razy Wiek: 36 Dołączyła: 10 Lis 2008 Posty: 2136 Skąd: Tarnowskie Góry
Wysłany: 2012-05-28, 12:22
Coś w tym jest Iga
Na pewno ćwiczeniami dziecku można pomóc to znaczy naprowadzić go w jaki sposób siadać czy ustawiać się do czworakowania ale jakoś strasznie nie zmieni to napięcia mięśni . I te nasze Zakątkowe angielskie dzieci które rehabilitacji nie miały nic a nic w tym temacie nie różniły się od dzieciaków rehabilitowanych.
_________________ Dagmara, mama Błażejka z zD (04.11.2008 r.)
Ja nie ćwiczyłam z Kubą Vojtą ale moja znajoma
Jej synek był dzieckiem leżącym ale jak zaczęła ćwiczyć Vojtą były postępy
Teraz ma 10 lat - chodzi,je samodzielnie i ogólnie jest super
Kulka nie poddawaj się - na pewno dasz radę wierzę w młodego i w Ciebie i trzymam kciuki za Was kochani
_________________ Kiedyś chciałam mieć wszystko a teraz nie mam nic.
Dookoła mnie śmiech i radość, a u mnie cisza i spokój.
Kulka głowa do góry . Ćwiczenia bo boku to pikuś, poczekaj jak dojdziecie do ćwiczeń na brzuchu, to dopiero jazda ( gorąco mi się robi gdy sobie przypomnę jak Bartek ze mną walczył ). Wikolek usiądzie, niebawem zacznie raczkować a potem będziesz ganiała za nim po Pabianicach
_________________ Monika mama Julci ( 13.05.2003) i Bartosza z ZD ( 24.11.2009)
Kulka, jak ten Twój Wikol będzie miał motywację, żeby usiąść, to usiądzie wcześniej niż za 4 lata - a na pewno będzie chciał pobroić starszemu bratu Ty sobie zbieraj siły na czas, jak będzie biegał jak pershing i zwiewał, a na razie ciesz się błogim lenistwem
Jak Ci Vojta nie odpowiada, to może przejdź na Bobathy?
_________________ Marta, mama Antoniego Pędziwiatra z zD (19.04.2007r.) i Kudłatego Ignacego
Porzuć złe uczynki, postępuj szlachetnie, opanuj swój umysł...
Pomogła: 3 razy Wiek: 44 Dołączyła: 25 Sie 2009 Posty: 2121 Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-05-28, 13:22
Biedna jesteś, kulka, dzieciak wyje, każdy coś innego radzi. Moje trzy grosze: właśnie dlatego że rozwój ruchowy jesteśmy jeszcze w stanie jakoś przyspieszyć, to trzeba z tej możliwości skorzystać. Ja akurat jestem na 100% pewna, że bez rehabilitacji Marceli rozwijałby się dużo wolniej. Zawsze więcej potrafił zrobić najpierw z panią na zajęciach, widziałam, że jak zaczął ćwiczyć z dobrą rehabilitantką to ruszył do przodu. A co do angielskich dzieci - mamy chyba tylko trzy przykłady kilkulatków z Anglii na Zakątku, to chyba za mało, żeby wyrokować, że rehabilitacja niewiele zmienia.
Ja wytrzymałam jedne zajęcia Vojtą. W końcu, pewnie 95% zespołowych dzieciaków zaczyna chodzić, więc widmo tylko przyspieszenia tego momentu nie było dla mnie dostateczną motywacją, żeby dzieciaka tak męczyć, no ale w Poznaniu jest specyficzna pani od Vojty
Upośledzeniu umysłowemu rehabilitacja nie zapobiegnie, ale poprawi napięcie mięśniowe, wpłynie na lepszą sylwetkę, a szybszy rozwój ruchowy poprawi znacząco samopoczucie rodziców.
_________________ Ania, mama Marcelka z zD (2009) i Kasi (2010)
Ja ćwiczyłam Vojtą z synem. Efekty pracy widoczne były już po tygodniu.
Julka ćwiczy nadal.
Rehabilitantka z Zabrze twierdzi, że u dzieci z zD widoczne (po chodzie) jest to jaką metodą były rehabilitowane.
Nasze dzieci zaczną chodzić, ale ważna jest jakość chodu, poruszania się, sposobu obciążania stóp ...
Kulka tutaj trochę o Vojcie.
Kulka, ja ćwiczę bobathami, jestem średnio zadowolona, ale ja to z tych we wrzącej wodzie kąpana Vojtą ćwiczyłam ze starszą-wyła i co 3dni udawało się jej znaleźć sposób aby nie ćwiczyć ale efekty były niesamowite. Z Patrysią też chciałabym vojtą.
Może warto częściej chodzić do rehabilitanta? A jak to nie przyniesie efektu to spróbuj bobath'ów. Lepiej zmienić metodę byleby efekty były
Każde dziecko jest inne wiec porównywanie i stwierdzanie że ja komuś nie pomogło to nie może pomóc jest trochę naciągane, Vojta i Bobaty to metody rehabilitacji wpływające na powstawanie nowych połączeń nerwowych w mózgu. Ćwiczenia Vojta pionizują język . Widzę jak młoda podczas niektórych ćwiczeń z wysiłkiem ciągnie jęzor do nosa, ale każdy inaczej się rozwija. Ja ciągle wieżę że można upośledzenie umysłowe spowolnić, zminimalizować . Są dzieciaki które zdają maturą studiują. Wiara poparta pracą czyni cuda. Oby..........
_________________ Mama Benia (06.01.06) i Księżniczki Rity z ZD (18.09.11).
Ancorek, przepraszam, że tak nie do końca na temat, ale język idący do nosa może utrwalać wystawianie języka na zewnątrz. Pionizacja języka tak ale lepiej jak by szedł na podniebienie.
Iga, nam ta "najprostsza czynność" zajęła sporo czasu, ale widocznie my nie jesteśmy idealnym przykładem na zdolnego downa. Do tej pory wmawiałam sobie, że jak chodzi to teraz już z górki. Tak naprawdę to cały czas w to wierzę.
_________________ Beata, mama Natalki oraz Jasia z ZD
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum