Wiek: 51 Dołączyła: 12 Maj 2008 Posty: 618 Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Wysłany: 2008-08-22, 09:14
Od wczoraj pracuję nad mlekiem i myślę że jestem na dobrej drodze. Laktator elektryczny to jak dojarka w mleczarni. Już mi się dziś uda coś podać malutkiej. A wczoraj jak u nIej byłam to akurat jadła. I jak się jedzonko skończyło to dziewczyna sprytnie wyciągnęła sobie rureczkę z buzi. W końcu co jej tam będzie coś w gardle stało jak nic nie leci. Spryciula moja. I zastanawiam się czy to jest sonda do brzuszka czy też rureczka do buźki bo ona wyraźnie ssała ten pokarm jakby ciągła z tej rurki więc może miała ją tak tylko w gardełku. Zapytam dziś jak tam będę.
Wiek: 51 Dołączyła: 12 Maj 2008 Posty: 618 Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Wysłany: 2008-08-23, 10:42
No wczoraj pielęgniarka mnie uświadomiła że to jest sonda. No ale cóż , tak musi być. Próbowały ze smoczkiem ale nie szło jej to. Może jeszcze się uda, a jak nie to będziemy pracować w domku. Jak zorientowałam się że ręcznym laktatorem to ja mogę się chyba tylko wymasować to zaraz wczoraj z rana pędziliśmy do sklepu po elektryczny. Zależało mi żeby spróbować choć trochę naciągnąć. I jak się podłączyłam to byłam rozczarowana bo niezbyt ciągło. Dopiero mój Artur przyszedł i podkręcił mi jakiś przycisk. I aż mi dech zaparło. Sutek wciągnęło do środka a mleko poleciało strumieniem. Więc tutaj buźki dla mojego męża bo ja blondynka bym na to nie wpadła. I tak dziewczyny udoiłam 40 ml w pół godzinki? Byliśmy w szpitalu po 12. Powinno już być po karmieniu. Ale szczęście nam sprzyja. Akurat był pielęgnacja i pielęgniarka powiedziała że jeszcze nie karmili. Więc wlała jej do strzykaweczki i powiedziała "mamusia przyniosła ci coś dobrego". Ale byłam dumna że nam się udało. Wprawdzie jest to tylko jeden mały posiłek ale jakże cenny dla Marysi. Wczoraj był bardzo kompetentny lekarz Bober Klaudiusz. Powiedział że mała jest wydolna oddechowo i krążeniowo. Że w przyszłym tygodniu może już ją przeniosą na patologię noworodka z intensywnej. Pobierali jej wczoraj krew do określenia ZD. Za 10 dni będzie wyniki. I jak się mała urodziła 3,65 kg tak wczoraj miała 3,68 kg. Rośnie nam kluseczka. A faktycznie ma takie pućki na buzi i jest cała taka kluseczkowata. Wczoraj miała otwarte oczka bo nie spała jeszcze po walce przy pielęgnacji. Bo ona się strasznie wierci. Dziś też jedziemy, zresztą codziennie tak będzie. Więc idę zaraz się podłączyć do dojarki i może dziś uda mi się więcej. Staram się być dobrej myśli bo na razie jest ok. Nawet kocyk na którym wczoraj leżała był taki sam jak kupiliśmy jej rożek. Dużo jest takich sympatycznych zbiegów okoliczności. Czasem łzy mi się nagle pojawiają ale chyba musiałabym być nieczułą matką żeby tak nie było. Mój mąż powiedział że chyba by go coś strzeliło gdyby miał podjąć decyzję żeby ją zostawić na zawsze. Widzę że kocha Marysię całym sercem.
Byly jakies powazne zagrożenia, czy ot tak bo zespół ??
W sumie dla mojego synka nie było miejsca na oiomie i dali na patologie, i to w zupełności wystarczyło.
Na patologie mozna wesc z aparatem foto. .. nie żebym sugerowała ze chcialabym zobaczyć "kluseczke"
_________________ Aga- mama Oskarka 05-10-2007- 09.07.2008 i Niny 16.05.2013 i Igora 04.07.17
Beatko powiem ci tylko że mój Oliwier leżał dwa lata temu dokładnie tamgdzie jest twoja Marysia i o ile się nie mylę dr. Bober Klaudiusz jest ordynatorem intensywnej patologii noworodka tam są kompetentni lekarze przynajmniej mówią prawdę nie straszą Oliwierem opiekowała się dr. Włodarska wspominam ich z sympatią zrobią waszej córeczce wszystkie badania i pielęgniarki też są sympatyczne mała jest w dobrych rękach pozdrawiamy
Wiek: 51 Dołączyła: 12 Maj 2008 Posty: 618 Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Wysłany: 2008-08-24, 10:22
Agnes. Ja jak pojechałam 12 sierpnia do szpitala to oni wiedzieli z czym mają do czynienia i cesarkę uzależniali od miejsca w centrum. I w poniedziałek mi dr Włoch powiedział że jest miejsce i będzie cięcie. Zaraz ją przewieźli do inkubatora na intensywną. dr Bober mówił że podawali jej profilaktycznie tlen. Ale wyniki dotychczas są dobre. Więc może dlatego tak zrobili że bali się bo to wada serca i jeszcze ZD. Nie wiedzieli co się będzie działo.
Ale muszę wam powiedzieć dziewczyny że wszystko tak się fajnie układa. Od dwóch dni jeździmy z pokarmem. I wczoraj przeżyliśmy szok. Pielęgniarka powiedziała ze mamy małej zmierzyć temperaturę. Marysia akurat miała sondę i jadła. Ale jak pielęgniarka zobaczyła ze przywieźliśmy pokarm to wyciągła jej pokarm strzykawką z brzuszka z powrotem do strzykawki, kazała mi usiąść i powiedziała że teraz spróbuję ją nakarmić moim mlekiem z butelki. Mąż chciał uciekać ale zoastał i był bardzo wzruszony. A ja ją karmiłam pół godziny i mała starała się jak mogła, Wyssała 50 ml tyle ile miała zjeść. Moja cierpliwość się opłaciła. Myślę ze jak ona przy pielęgniarce nie ssie to one nie mają za wiele czasu i po prostu ładują sondę. Tak na mnie patrzyła z uwagą i słuchała co do niej mówię jak ja mocna przytulałam. A potem cichutko zasnęła. Super uczucie. Nawet mnie nie wyprosili jak przywieźli jakiegoś nowego dzidziusia. Byliśmy z mężem zadowoleni że udało się ją nakarmić smoczkiem. Zobaczymy co nas dziś czeka. Pewnie nie co dzień będą takie miłe zaskakujące chwile. Ale każda jest ważna i drogocenna.
Marysiu, mamy mleczko najlepsze.
Beata, zobaczysz, że jak tylko przyjedziecie do domku to na spokojnie Marysia zacznie ssać pierś. Spokój, cierpliwość i będzie ok.
Wspaniale, że mogłaś ją sama nakarmić i przytulić i że zasnęła w twoich ramionach, to bardzo ważne dla ciebie jak i dla maleńkiej.
Beatko, aż ciepło robi się na sercu czytając takie posty
Na pewno wszystko będzie szło ku lepszemu!
Trzymajcie się wszyscy
_________________ "Nie poddaj się, bierz życie jakim jest. I pomyśl, że na drugie nie masz szans."
Myslovitz
________________________________
Sylwia - Mama 13,5-letniej Patrycji z zD
Wiek: 51 Dołączyła: 12 Maj 2008 Posty: 618 Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Wysłany: 2008-08-25, 19:14
Dzisiaj małą przeniesli na patologię. Następny etap przed nami. Tam podobno robią kolejne badania. Pewnie jeszcze poczekamy na jakiś werdykt w sprawie serduszka i operacji. Dziś mnie moja córa "olała". Jak ją próbowałam karmić to robiła miny jakbym jej dawała cytrynki. Ale była nakarmiona wcześniej(niestety sondą) i nie była głodna. Ale znowu z uwagą mnie słuchała i patrzyła w moją stronę.
Wiek: 51 Dołączyła: 12 Maj 2008 Posty: 618 Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Wysłany: 2008-08-27, 17:49
Dziś dr powiedziała, że nie wypuszczą Marysi, dopóki nie nauczy się ssać. I że na pewno to potrwa. Zapisałam się na pokoik, gdzie można być z dzieckiem całą dobę. Będziemy się uczyć karmić. Przerażam mnie to wszystko, bo tu jeszcze rozpoczyna się rok szkolny i moja starsza córa idzie do szkoły.
Skończył sie bezpieczny pobyt u babci. A ja tu mam iść do szpitala. Jakoś trzeba to pogodzić. Mówicie że jak przyjdziemy do domu to zacznie ssać pierś. Ale skoro nas nie wypiszą to może trwać tygodniami. Dużo cierpliwości.
niekoniecznie nauka ssania może trwać tygodniami może twoja córeczka nauczy się tego szybciej a jeszcze lepiej jej to pójdzie jak wrócicie do domu nie wiem jak ci doradzić bo mój syn nie miał ze ssaniem problemów ale życzę cierpliwości i nie przejmuj się za bardzo wszystko się ułoży!!!!pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum