Powiem tak - 3 raz byliśmy już w łodzi w ICZMP (szpital zalecił nam kontrole w poradniach specjalistycznych - i to im się chwali, bo sami poustawiali terminy). I na temat szpitala nie mogę powiedzieć złego słowa.
Pierwsza - poradnia rehabilitacyjna - pani doktor zachowywała się mniej więcej tak: jestem tu bo muszę. No, ale zgodnie z Leszkiem stwierdziliśmy, że może była zmęczona, bo byliśmy ostatnimi pacjentami tego dnia.
Druga - poradnia okulistyczna - pani doktor (ponieważ Ani łzawią oczka) przepisała antybiotyk i stwierdziła, że za miesiąc kontrola i wtedy ewentualnie zdecydujemy o udrożnieniu kanalików łzowych (ani słowa o masażu oczek)
Trzecia (ta najlepsza) - poradnia patologii noworodka - pani doktor zmierzyła, zważyła, obejrzała Anię ( i to było normalne). W momencie kiedy zaczęłam zadawać pytania, zaczęły się schody. "A bo ja nie wiem, a bo tego nie stosujemy", na moje pytanie o zmianę mleka (powinniśmy już pomału przechodzić z nenatalu na coś innego) wzruszyła tylko ramionami (bo ona nie wie na jakie), na krostki na główce i buzi (małą zesypało nie wiadomo od czago - prawdopodobnie to nie jest nic uczuleniowego, ale na 100% nie wiadomo), stwierdziła, że to ciemieniucha (i to nas po prostu osłabiło). Na następną wizytę prawdopodobnie nie pojedziemy, bo lepszą opiekę mamy w naszej poradni - lekarz stara się jak może, wyszukuje dla nas różne odżywki (w związku z brakiem apetytu i słabą morfologią), przyjeżdża do domu na wizyty bez żadnego ale (zawsze znajdzie czas - nawet jak nie dzieje się nic poważnego). Tak więc widzicie - czasami pod latarnią najciemniej i wcale nie potrzeba daleko szukać. Przed nami jeszcze kilka wizyt w poradniach łódzkich - poczekamy, zobaczymy.
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-04-14, 10:27
gosia73 napisał/a:
[...]na moje pytanie o zmianę mleka (powinniśmy już pomału przechodzić z nenatalu na coś innego) wzruszyła tylko ramionami (bo ona nie wie na jakie), [...]
Gosiu, jeśli chodzi o mleko zajrzyj tutaj>>> - o ile wcześniej już tego nie czytałaś. Może tam znajdziesz odpowiedź...
gosia73 napisał/a:
na krostki na główce i buzi (małą zesypało nie wiadomo od czago - prawdopodobnie to nie jest nic uczuleniowego, ale na 100% nie wiadomo), stwierdziła, że to ciemieniucha (i to nas po prostu osłabiło)
Tutaj zaś mamy temat o problemach skórnych, wydaje mi się, że to co ma Ania, nie jest niestety czymś wyjątkowym u naszych maluszków. Co nie znaczy, że nie należy tego próbować łagodzić
A wracając już do tematu - chyba każdy z nas na początku musi przejść drogę, aby samemu wypracować sobie swoje ścieżki, znaleźć lekarzy, którzy nam odpowiadają. Jeden lubi bowiem, jak lekarz tłumaczy wszystko dokładnie, drugi woli niekoniecznie o wszystkim wiedzieć
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-04-17, 14:22
I jeszcze szerzej o opłatach szpitalnych.
Rodzice będą płacić za pobyt w szpitalach Agnieszka Pochrzęst
źródło: GazetaWyborcza.pl
Szpitale przy ul. Litewskiej, Działdowskiej oraz Niekłańskiej od maja chcą wprowadzić opłaty dla rodziców za pobyt przy dziecku. Za dobę rodzic musiałby zapłacić 10 zł. Rodzice płacą już także w szpitalu w Dziekanowie Leśnym oraz przy ul. Kopernika. Tam jednak w cenie mają łóżko.
Od maja trzy kolejne szpitale dziecięce chcą wprowadzić opłaty za pobyt rodzica przy chorym dziecku. Rodzic ma płacić 10 zł za dobę, jeżeli chce nocować w lecznicy, i 5 zł, gdy przebywa tam tylko w dzień. Pani Justyna sceptycznie podchodzi do opłat. - Mogłabym zapłacić, gdybym wiedziała, że dzięki temu będę miała zagwarantowane łóżko i łazienkę - mówi Starzyńska. - Ale skoro nadal mam dalej męczyć się i spać na plastikowym krześle, to za co mam płacić?
Dyrekcje szpitali, które chcą wprowadzić opłaty, podkreślają, że pobyt rodziców na oddziale to koszty, za które nie płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. - Mamy 300 łóżek, a większość rodziców chce zostać ze swoimi chorymi dziećmi - podkreśla dr Jolanta Strzelecka, z-ca dyr. ds. lecznictwa szpitala przy ul. Niekłańskiej. - W tym czasie ładują komórki, korzystają z toalety, myją się i wyrzucają śmieci. W skali szpitala są to duże dodatkowe koszty, dlatego chcemy wprowadzić opłaty.
Małgorzata Kalińska, dyrektor szpitala przy ul. Litewskiej i Działdowskiej, mówi, że w szpitalu przy Litewskiej codziennie razem z dziećmi przebywa ok. 200 rodziców. Podkreśla, że mali pacjenci średnio tydzień spędzają w szpitalu i w tym czasie lecznica ponosi koszty związane z pobytem rodziców. Dodaje także, że za pieniądze z opłat chcą kupić koce dla rodziców i kolejne fotele, które stałyby przy łóżkach. W grudniu szpital kupił 80 takich foteli. - Musimy zrobić z tym porządek także ze względów sanitarno-epidemiologicznych - mówi Kalińska. - Teraz rodzice koczują przy dzieciach, na czym popadnie, jedni śpią na fotelach ogrodowych, inni przynoszą materace lub karimaty. Nie wiadomo, skąd są te sprzęty, a to jest szpital.
Skasują za łóżko i materac
Pieniądze od rodziców już od 5 lat pobiera Instytut Matki i Dziecka. Ceny są zróżnicowane w zależności od długości pobytu i oddziału. Matka karmiąca, która chce być ze swoim dzieckiem w klinice pediatrii, za cały pobyt płaci 50 zł. Inni rodzice za każdy nocleg płacą 20 zł. W cenie jest materac do spania oraz pościel. Do dyspozycji jest także mikrofalówka, czajnik i lodówka. Średnio miesięcznie nocuje ok. 20 rodziców.
Taniej jest w klinice neurologii. Tu doba kosztuje 10 zł, jeśli dziecko przybywa na sali ogólnej. Gdy trafi do izolatki, rodzic już płaci 20 zł. - W przypadku ciężkiej sytuacji materialnej rodziny dziecka przebywającego w szpitalu lub bardzo długiego pobytu dziecka w szpitalu ze względu na jego stan zdrowia rodzice mogą ubiegać się o zwolnienie z tych opłat - podkreśla Agnieszka Jadczyszyn z Instytutu.
W lecznicy przy Kopernika rodzic płaci 20 zł za osobne łóżko i pościel. Prawie tyle samo kosztuje łóżko i pościel w jednoosobowej sali w szpitalu w Dziekanowie Leśnym. Niecałe 15 zł kosztuje miejsce w sali wieloosobowej. Miesięcznie z tego tytułu do kasy szpitala rodzice wpłacają ponad 20 tys. zł.
Centrum nie chce pieniędzy, bo rodzice to pomoc
Opłat od rodziców nie zamierza pobierać Centrum Zdrowia Dziecka. Wprowadza za to udogodnienia. - Mamy szafki dla rodziców i osobne prysznice - mówi Ewelina Nazarko-Ludwiczak, rzecznik Centrum. - Gdy remontujemy kolejne kliniki, staramy się wygospodarować miejsce na pokój socjalny dla rodziców, gdyż wiemy, że oni chcą być ze swoimi dziećmi. To także dla nas duża pomoc, bo opiekują się chorymi.
Jerzy Serafin, rzecznik Mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, twierdzi, że opłaty pobierane od rodziców to sprawa organizacyjna szpitala, na którą Fundusz nie ma wpływu. - Nikt nie zabrania pobierać takich opłat. Jeżeli pobyt rodzica jest wskazany z powodów medycznych, wtedy za niego płacimy - mówi Serafin. - To są jednak sporadyczne przypadki, np.: gdy hospitalizowany noworodek musi być karmiony piersią.
Na kardiochirurgii nie mają. Nawet byłam raz świadkiem jak mama skorzystała z toalety przy sali i ją pielegniarka bardzo skrzyczała.
Przy każdej sali jest łazienka z prysznicen lecz dla rodzica zaamknięta . Że niby dla małych pacjentów ale wtedy były same noworodki....one nie korzystają z sedesu...
Rodzice mieli wstep do WC przy pokoju ordynatora z umywalką.
To było daleko. Zawsze się bałam iść tam , że Bianka się obudzi jak mnie nie będzie.
_________________ mija - mama Bianeczki ur. 11.04.2005 r
Alicja złotousty Założycielka forum i stowarzysznia Zakątek 21
Gdzieś czytałam,że pobieranie opłat od Rodzica za pobyt z dzieckiem w szpitalu jest bezprawne.
Tylko gdzie..
_________________ Od osoby z zespołem Downa nie warto odwracać głowy.
Gdy człowiek spojrzy w jego oczy,może w nich ujrzeć świat,w którym każdy chciałby żyć...
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-05-28, 10:55
Daj komuś nowe życie Interia.pl
Włóżcie do swoich portfeli deklarację, że zgadzacie się oddać po śmierci swe narządy do transplantacji - apeluje do Polaków "Rzeczpospolita". Gazeta chce w ten sposób ratować polską transplantologię.
Pod deklaracją o treści: "Moją wolą jest, by w wypadku mojej śmierci moje tkanki i narządy zostały przekazane do transplantacji, ratując życie innym; informuję, że o swojej decyzji powiadomiłem/am rodzinę i najbliższych, którzy w krytycznej sytuacji powinni moją wolę uszanować", podpisali się znani politycy, sportowcy, ludzie kultury, dziennikarze. Za ważną i potrzebną uznał akcję premier Jarosław Kaczyński.
Dziennik pisze o przedłużającym się kryzysie w transplantologii. Może dojść do tego, że w tym roku lekarze wykonają ok. 600 przeszczepów mniej niż w ubiegłych latach. Zgody na pobranie narządów odmawiają bowiem rodziny zmarłych. Jeszcze w styczniu transplantolodzy przeszczepili 102 organy od osób zmarłych. W kwietniu już tylko 45.
Akcja "Rzeczpospolitej" i Stowarzyszenia Pacjentów "Życie po przeszczepie" ma pomóc w odwróceniu tej fatalnej w skutkach tendencji.
Byliśmy wczoraj na kontroli i dr zadecydowała,że mamy sie zgłosic w środe do szpitala a w piatek filip bedzie miał robioną endoskopie- (czego ja nie usłyszałam). Na moje delikatne sugerowanie co zaleca dr Ganowicz, dr ze sz-na nic nie odpowiedziała. Jak mi powiedziała, ze mamy sie zgłosic w srode to mnie zamurowało i nawet sie nie zapytałam po co- taka jestem mądra. Wieczorem mój mąz zadzwonił do pani dr spytac sie po co idziemy do tego szpitala, tym bardziej ,że zapamietałam ,ze zabieg bedzie w znieczuleniu ogólnym i to mnie troche przeraziło. Dodam ,że zanim mąż zaczal rozmowe to chyba z 5 razy ja przepraszał ,ze dzwoni i zawraca głowe.
Pani dr powiedziała,ze to jest jej prywatny czas, a żona w szpitalu mogła sie zapytac o co chodzi.
_________________ mama Filipa ur. 13-09-2006 i Mai ur.15-01-2012
oj ta służba zdrowia, my doczekałyśmy się nareszcie komisji, nie wspomne że lekarz i pani psycholog przyszli 40 min. po czasie co było wiadome dla współpracowników jeno ludzi zapomnieli powiadomić, no ale co tam, po wizycie u pani psycholog kolej na lekarza, wchodzimy a on sie mnie pyta czy mała już stoi sama mówie, że jeszcze się nie przewraca a co tu o staniu, że dzieci z zD są wiotkie i później robia wiele rzezczy, "eeeee co Pani to chyba jest czym innym spowodowane, bo z tego co on wie to przy zD nie ma zbyt często problemów neurologicznych a rehabilitacja po co przecież będzie chodzić..." oj chyba mogłabym coś niecoś tego pana poduczyc w zawodzie, ręce opadają, aż boje się co my dostaniemy napisane w tym orzeczeniu
_________________ Asia mama Mai 23.09.2006 i chłopaków
Ale nic sie nie matrw, jak ja byłam z dzieciakiem na komisji to mi lekarz orzecznik powiedział, że orzeczenie na dwa lata bo później to będzie można wszyskie leki odstawić i będzie dobrze (dzieciak po przeszczepie więc nie wiem wątroba mu odrośnie czy co )
Cholera mnie bierze na takie gadki i diagnozy.
I jeszcze cholera strajkują bo im mało kasy.
Dać im kasę ale na doszkolenie się w medycynie i dodatkowo
w obyciu aby szacunek działał w obie strony , w stronę czasu i stanu pacjenta też !
_________________ mija - mama Bianeczki ur. 11.04.2005 r
Joasiu, nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. My też jesteśmy po komisji, ale u nas to był pełen profesjonalizm. Żadnych dziwnych komentarzy, żadnych bezsensownych tekstów. Po prostu miła, bardzo sympatyczna rozmowa. I orzeczenie też ma to, co powinno mieć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum