My wręcz przeciwnie do operacji nie mieliśmy żadnych problemów zdrowotnych , jednak tak jak Anna poradziłabym Ci przede wszystkim werandowanie i wietrzenie Jonatana.Zresztą przy tych mrozach i śniegu to nawet bardziej wskazane . Do 17-go niedaleko , zleci jak z bicza trzasnął , ani się oglądniecie ( wiem z doświadczenia bo Marysia miała operację 19-go stycznia). Najważniejsze żeby Mały wydobrzał, wprowadź bezwzględny zakaz odwiedzin osób które mają nawet katar. Niech się gniewają, ale muszą zrozumieć że to dla dobra Jonatana. Małemu Jonatankowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia, trzymam kciuki
_________________ Katarzyna - Mama Marysi z zD(ur. 25.09.2009) i czternastoletnej Wiktorii
Wiek: 48 Dołączyła: 23 Lip 2010 Posty: 178 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2010-12-31, 09:37
Bardzo cenne rady,tego mi lekarze nie mówili no i sama nie do końca wpadłabym na to.On do wczoraj nie wychodził w ogóle,ale mieliśmy wizytę w oddalonym Rzeszowie.Następna też nas czeka przed operacją.To są długo wyczekiwane wizyty/genetyczna-nie mamy wyniku jeszcze,neurolog/.No i stało się.Mimo,że był osłonięty kocykiem przewiewnym jest znowu chory.Na godz.16 mamy wizytę lekarską.Nie możemy do domu wezwać lekarza,musimy jechać.Jak mnie tu nie będzie to znaczy że nas zatrzymali w szpitalu.
albertac, maluszek nie ma odporności i byle wiaterek Go teraz może rozkładać. Mam nadzieję, że to tylko drobna infekcja, daj znać jak po wizycie u lekarza
_________________ Ania-mama Madzi z zD-Pyzatego Aniołka, Paulinki z zD (13) i Jerzyka (9)
.............................................................................
"Gwiazdy są piękne, ponieważ na jednej z nich istnieje kwiat, którego nie widać. " A.de Saint-Exupery
Wiek: 48 Dołączyła: 23 Lip 2010 Posty: 178 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2011-01-14, 21:39
No i jestem,właśnie wyszliśmy ze szpitala.Mamy 2 dni do poniedziałku.Zalecenie:nie może zachorować,musi być zoperowany,bo potem już będzie dużo gorzej.Płuca zawalone miał/tak to ujęli/,jest podleczony,w gotowości na operację.Prześwietlenia i wszelkie lecenie,było wszystko,kardiolog również w pełnym rynsztunku.
Pomogła: 15 razy Wiek: 59 Dołączyła: 07 Maj 2008 Posty: 5802 Skąd: Chylice/Piaseczno
Wysłany: 2011-01-14, 21:43
No to trzymajcie się zdrowo i ciepło
_________________ Anka - mama PIOTRKA (14.04.2008), Ani (34) żony Mateusza, Jacka Juniora (30) męża Oli, Łukasza (28) i babcia Franka, Staśka, Stefana, Róży i Kazika :) oraz Józka i Zuzi
_________________ mama aniołka Piotrusia
(ur.9.12.2007r - 1.02.2009r), Agatki (ur.20.05.2003r.) i Marietty (ur.14.03.1991r)
"Nie ma sytuacji bez wyjścia.
Kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno."
ks. Jan Twardowski
Albertac, mocno trzymam kciuki, aby Jonatanek nie zachorował i dotrwał w zdrowiu do operacji... to już tuż, tuż, a potem z górki, zdrówka i szybkiego powrotu do domku
Wiek: 48 Dołączyła: 23 Lip 2010 Posty: 178 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2011-02-03, 10:39
Nie zaczynam nowego wątku,bo operacja Jonatana wiąże się z tematem zapalenia płuc.Pojechaliśmy ze zdrowym w miarę dzieckiem,które dopiero w aucie zaczęło kaszleć.Kaszlu wcześnie nie było,wyglądał na zdrowego i był podleczony.Przyjechaliśmy na oddział w Katowicach/5 godzin drogi od nas/,Jonatanowi kaszel się pogłębił.Operację zaplanowano za 4 dni.2 noce przed nią miał taki kaszel,że nie mógł spać,tylko na rękach w pozycji pionowej zasypiał na chwilę.W ciągu dnia kaszlał na okrągło,to był taki trochę mokry kaszel,męczący jak diabli.Zmiany zastoinowe po zapaleniu płuc były powodem tych dolegliwości.Dzień przed operacją ponad 37 stopni gorączki.Kardiochirurg oznajmił nam ,że operację należy wykonać tym bardziej że jego stan się pogarsza.W dniu operacji gorączka jeszcze wzrosła /nie wiem ile bo to są chwile już przed operacją na bloku/.37,7 stopni ,gdy mu mierzyłam rano.Wyglądał na naprawdę chorego.Do ostatnich chwil nie byłam pewna,czy zabieg się odbędzie.Jonatan ma wadę układu moczowego,co dodatkowo komplikowało prawdopodobny przebieg operacji.
Cała operacja przebiegła jednak nadspodziewanie dobrze,bez komplikacji pooperacyjnych.Niestety,kaszel był nadal.Po 3 dniach zdecydowano o przeniesieniu go na salę,gdzie mógł być trzymany pionowo przeze mnie jak najczęściej i wprowadzono inhalacje.Nie tak szybko znalezino na kardiochirurgii inhalator.
Po pewnym czasie kaszel się zmniejszył.Wypisano nas do domu z zaleceniem m.in.inhalacji.
Stan Jonatana jest teraz niezły.No i tę ciężką operację mamy za sobą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum