To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Zakątek 21
Forum rodziców i przyjaciół dzieci z zespołem Downa. Porady, wsparcie, wymiana poglądów... Zespół Downa to nie koniec świata. Zajrzyj do nas - zobaczysz, że świat ma wesołe pomarańczowe barwy, a zupełnie blisko są ludzie gotowi Cię wesprzeć.

Zakątek edukacyjny - Integracja, segregacja - różne strony medalu

Iga - 2013-01-16, 12:12

groszek napisał/a:

Najlepiej widzą to asystenci , którzy maja nowych studentów z pierwszego roku....


Oni wcale nie są lepsi ;-)

Ja to się cieszę, bo Ci co narzekali na nas jak ja zaczynałam, to teraz mają za swoje ;-)

groszek - 2013-01-16, 12:40

Czyli to co napisałam jest prawdą :cool2:
Iga - 2013-01-16, 13:11

Wydaje mi się, że co pięć lat jest taka tendencja spadkowa wśród studentów :-D

W Polsce wszystko zaczyna się od d*y strony. Zamiast szamotać się przez 5 lat czy pięciolatki mają czy nie mają iść do szkoły, przygotowaliby odpowiednio przez ten czas i kadrę i budynki na przyjęcie tak małych dzieci i dostosowali do nich program nauczania nie oparty na siedzeniu przez siedem godzin w ławkach. Zmarnowany czas i pieniądze. A mogło z tego wyjść coś dobrego. I tak jest ze wszystkim.

Jezior - 2013-03-06, 07:59
Temat postu: doświadczenia w edukacji z kilkudziesięciu lat
Jarek Pieniak na swojej stronie :arrow: TUTAJ zamieścił link do do parcy Gerta de Graaf z Holandii który opisuję różnice pomiędzy edukacją masową, a specjalną na przekroju lat 1970 - 2010.

Obiecał, że w najbliższym czasie będzie publikował kolejne fragmenty pracy i wyrażał swoją opinię na ten temat.

Dla zainteresowanych cała praca napisana w języku angielskim dostępna jest :arrow: Efekt edukacji masowej w porównaniu do edukacji specjalnej, dla uczniów z zespołem Downa. Badania systematyczne.

Joanna - 2013-03-06, 09:53

Iga napisał/a:

W Polsce wszystko zaczyna się od d*y strony. Zamiast szamotać się przez 5 lat czy pięciolatki mają czy nie mają iść do szkoły, przygotowaliby odpowiednio przez ten czas i kadrę i budynki na przyjęcie tak małych dzieci i dostosowali do nich program nauczania nie oparty na siedzeniu przez siedem godzin w ławkach. Zmarnowany czas i pieniądze. A mogło z tego wyjść coś dobrego. I tak jest ze wszystkim.


No do szkoły to będą iść sześciolatki i nie wiem ja u was ale mój młody przez pierwsze trzy lata nigdy nie był w szkole dłużej niż do 12 no nie licząc oczywiście świetlicy ale to inna bajka, nie demonizujmy wszystkiego ja Marcela specjalnie zapisałam do szkoły do zerówki bo uważam że lepiej przygotowuje niż przedszkole. A przygotowanie budynków na czy miałoby polegać bo nie bardzo rozumiem gdzie leży ta wielka różnica między sześciolatkiem , który jest w szkole w zerówce a tym, który jest tam w pierwszej klasie.

anuszkaa - 2017-09-03, 16:12

Rząd wydał zakaz uczenia się dzieci zdrowych i chorych lub niepełnosprawnych na terenie tej samej placówki. Nauczyciele i psycholodzy nie mogą uwierzyć, że ktoś mógł wprowadzić tak nieludzki i szkodliwy przepis.

Czytaj dalej :

Już nie tylko "gorszy sort". Teraz także "gorszy sort dzieci"

Rafał - 2017-09-03, 19:18

Aż się wierzyć nie chce :cry: Nie byłem na wyborach, bo uważałem że nie ma na kogo głosować, ale teraz już będę chodził na wszystkie.
gosik2 - 2017-09-04, 15:04

Poczytałam komentarze i widzę, że wielu rodziców dzieci zdrowych się cieszy, że ich dzieci wreszcie będą miały spokój, a nawet są tacy, którzy nam zazdroszczą, np. turnusów rehabilitacyjnych
Rafał - 2017-09-04, 15:26

Wiesz. W pewnym sensie to rodziców tych zdrowych dzieci można by i zrozumieć. To że są prości i nie wiedzą co tracą to cóż my możemy im zrobić. Przecież nie wyedukujemy całego społeczeństwa i nie nauczymy ich tolerancji. Ja i tak mimo że początkowo chciałem posłać Marcina do szkoły publicznej uważam że lepiej mu w specjalnej. Ciekawe tylko czy jak ich zdrowym dzieciom coś się stanie, a dzieją się różne rzeczy, czy wtedy tak nagle przestaną je kochać.
Gorsza sprawa, że ludzie którzy powinni przewidywać i starać się to społeczeństwo scalać, robią wszystko aby je podzielić jeszcze bardziej. Bo podzielonym społeczeństwem łatwiej sterować. Tej grupie społecznej dopieczemy w taki sposób, tej w inny, opozycja to złodzieje itd. Wolność i tolerancja - po co ludziom wolność i tolerancja jak im płacimy na dzieci.
No cóż przyszło nam żyć w ciekawych smutnych czasach.

arleta - 2017-09-04, 19:42

Jeśli chodzi o rozporządzenie o nauczaniu indywidualnym to nie do końca tak jest, jak się sugeruje, że to zamach na chore dzieci.
"Rząd wydał zakaz uczenia się dzieci zdrowych i chorych lub niepełnosprawnych na terenie tej samej placówki. Nauczyciele i psycholodzy nie mogą uwierzyć, że ktoś mógł wprowadzić tak nieludzki i szkodliwy przepis." - to jest zdecydowana nadinterpretacja.
Wiele dzieci i młodzieży od zawsze miało nauczanie indywidualne w domu np. ze względu na konieczność odizolowania od skupisk ludzi ze względu na deficyty odporności co nie znaczy że byli odizolowani od rówieśników - mądry wychowawca potrafi zapewnić integrację takiego ucznia z klasą znam wiele takich przykładów. Z drugiej strony w wielu przypadkach NI w szkole było wykorzystywane- uczeń nie radził sobie w szkole z oddziałem więc rodzice składali wniosek o nauczanie indywidualne w szkole a dodatkowo uczeń uczestniczył w niektórych zajęciach z oddziałem i w ten sposób miał darmowe korepetycje co jest moim zdaniem nieuczciwe. NI z definicji jest dla uczniów, którym stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły.
Tak więc nie demonizujmy zmiany przepisów.

Rafał - 2017-09-04, 19:54

nie chodzi tylko o samo rozporządzenie ale o reakcje ludzi.

Tu chyba o ten punkt głównie zadyma jest

§ 5. Zajęcia indywidualnego nauczania prowadzi się w miejscu pobytu ucznia, w szczególności w domu rodzinnym, placówkach, o których mowa w art. 2 pkt 7 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (Dz. U. z 2017 r. poz. 59 i 949), u rodziny zastępczej, w rodzinnym domu dziecka, w placówce opiekuńczo-wychowawczej lub w regionalnej placówce opiekuńczo-terapeutycznej, o których mowa w ustawie z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (Dz. U. z 2017 r. poz. 697 i 1292).”;

tu link do pełnej treści http://dziennikustaw.gov.pl/du/2017/1656/1

Tam sa też punkty że dyrektor i nauczyciel określają możliwość uczestnictwa dziecka w szkole ale wcześniej to chyba od poradni zależało i co miał w kwitach tak było realizowane. Teraz dyrektor jak nie będzie chciał to powie nie i tyle. Jak Marcin miał iść do szkoły to musiał go przyjąć ponieważ tak było w kwitach z poradni. To są upokarzające rozmowy ( z dyrekcją, przynajmniej ja to tak odebrałem pomimo innych przepisów jakie były) dla tego poszedł do szkoły specjalnej. Teraz to już w/g mnie pozamiatane. No i nie wszędzie są szkoły specjalne w rozsądnej odległości więc pozostanie tylko nauczanie indywidualne. Pewnie będzie to minimum jakie musi być - gdybam ale pewnie około 2 , 3 godzin i hajda. Nie każdy dom ma warunki do nauczania. Znajomy miał mieszkanie socjalne 1 pokój na 4 osoby - jak tam lekcje prowadzić.

anuszkaa - 2017-09-04, 23:49

arleta napisał/a:
Jeśli chodzi o rozporządzenie o nauczaniu indywidualnym to nie do końca tak jest, jak się sugeruje, że to zamach na chore dzieci.
"Rząd wydał zakaz uczenia się dzieci zdrowych i chorych lub niepełnosprawnych na terenie tej samej placówki. Nauczyciele i psycholodzy nie mogą uwierzyć, że ktoś mógł wprowadzić tak nieludzki i szkodliwy przepis." - to jest zdecydowana nadinterpretacja.
Wiele dzieci i młodzieży od zawsze miało nauczanie indywidualne w domu np. ze względu na konieczność odizolowania od skupisk ludzi ze względu na deficyty odporności co nie znaczy że byli odizolowani od rówieśników - mądry wychowawca potrafi zapewnić integrację takiego ucznia z klasą znam wiele takich przykładów. Z drugiej strony w wielu przypadkach NI w szkole było wykorzystywane- uczeń nie radził sobie w szkole z oddziałem więc rodzice składali wniosek o nauczanie indywidualne w szkole a dodatkowo uczeń uczestniczył w niektórych zajęciach z oddziałem i w ten sposób miał darmowe korepetycje co jest moim zdaniem nieuczciwe. NI z definicji jest dla uczniów, którym stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły.
Tak więc nie demonizujmy zmiany przepisów.


Przytaczasz przykład uczniów z NI z powodu ograniczonej odporności ( choroba wymusza nauczanie w domu) i uczniów których rodzice traktuja NI jako darmowe korepetycje. I jest oczywiste, że w tych przypadkach zmiana przepisu nie jest bolesna.

Jednak jest spora grupa dzieci, o której nie wspominasz. To uczniowie, którzy nie są w stanie uczyć się w klasie z uwagi na niedostosowanie społeczne, fobie szkolne, depresje, zespół Aspergera i inne tego rodzaju zaburzenia. A nie jest ich mało.
Jedyną szansą na rozwój intelektualny, emocjonalny i społeczny, a także zdobycie wykształcenia staje się dla nich właśnie NI na terenie szkoły. Taka forma jest dla tych uczniów terapią i rehabilitacją, dając możliwość wyjścia z domu, spotkań z osobami innymi niż najbliższe otoczenie (rodzina) i zaspokojenia potrzeby akceptacji oraz innych potrzeb społecznych. A nade wszystko poczucie radzenia sobie z tym przytłaczającym problemem (bo mimo wszystko chodzę do szkoły). Jest to często jedyna dostępna forma terapii, bez której już na starcie młody człowiek zostanie skazany na wyklucznie społeczne.
I dla nich zmiana przepisów jest szkodliwa i nieludzka.

arleta - 2017-09-10, 17:30

Anuszkaa dla uczniów o których piszesz zaproponowano nową formę kształcenia - indywidualną ścieżkę edukacyjną (patrz rozporządzenie o pomocy psychologiczno-pedagogicznej) po uzyskaniu opinii Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej uczeń może uczestniczyć w części zajęć z oddziałem klasowym a w części - tam gdzie potrzebne są specjalne metody nauczania indywidualnie lub w grupie uczniów z tymi samymi potrzebami.
anuszkaa - 2017-09-10, 23:18

Tak, niesty juz wiadomo, że w praktyce będzie duży problem z realizacją takiej formy nauczania. Zakres włączania ustalać będzie dyrektor. Tak więc realizacja przepisów będzie uzależniona od możliwość finansowych, infrastrukturalnych danej jednostki edukacyjnej, a także uznaniowych decyzji dyrektorów.
Wszysto spadnie na barki rodzica, który będzie musiał walczyć z machiną wypychającą dziecko z dodatkowymi potrzebami edukacyjnymi poza szkołę.

Rafał - 2017-09-11, 08:32

Arleta - Za 2 do 4 lat zmieni ci się spojrzenie na ten temat jak Twoje dziecko pójdzie do szkoły. :-) Chyba że masz znajomości lub pracujesz np w kuratorium i możesz wywrzeć wpływ na dyrektora :-) . Ja tez wyleczyłem się z różowych okularów jak zacząłem się zderzać z dyrektorkami w państwowych przedszkolach, dyrektorem szkoły, która jest 2km od nas ( teraz jeździmy po 20 km w jedną stronę). Paniami z poradni i z lekarzami orzecznikami. I tak nie było łatwo - Teraz dyrektor będzie jednoosobowo podejmował decyzję. A ludzie boją się i nie tolerują inności w dużej części przypadków.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group