Margola, Downy na uniwersytetach to zjawisko rzadsze od bliźniąt syjamskich.
Ale rozumiem, o co Ci chodzi. Przecież ja już się ze swoim brzdącem dogaduję.
- no jak to, przecież Downy to takie upośledzone dzieci...
.
Przepraszam za taki cytat ale to celowo... po wizycie u genetyka koleżanka dowiedziala się że dziecko będzie średni lub głęboko upośledzone :( Czy lekarz może coś takiego określic w 4 m-cu ciąży? to chyba tak zeby umocnić przekonanie że TAKIE dziecko jest niepotrzebne i że 'problem' mozna łatwo "rozwiązać" :(
_________________ mamax3
Margola moderator Członek Stowarzyszenia - rzecznik prasowy
Wiek: 50 Dołączyła: 26 Lut 2008 Posty: 7779 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-04-30, 12:44
Tak właśnie myślę. Z tego, co czytałam o zespole Downa, upośledzenie jest najczęściej lekkie do umiarkowanego. Głębokie w nielicznych przypadkach.
_________________ Margola Mama Karola 13.03.2002, Kasi 30.06.2010 i ciocia Marcinka z zD (08.05.07)
W ludzkim sercu toczą walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój. Zwycięży ten, którego karmisz.
Gora, na Kamczatkę z takim lekarzem! Lepiej, by świat zapełnił się Downami niż tego typu nieukami, bo przez swoją głupotę nie dopuszczają innych do życia. Jakim prawem wyrokuje?! Przebił nawet dr Ganowicz, która wyrokuje zaraz po urodzeniu.
Margola, wiesz, z tym określeniem stopnia upośledzenia jest bardzo różnie. Znam dziewczynkę, która według mnie jest arcyupośledzona, a na papierze ma stopień umiarkowany.
Margola moderator Członek Stowarzyszenia - rzecznik prasowy
Wiek: 50 Dołączyła: 26 Lut 2008 Posty: 7779 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-04-30, 13:02
Nadziejka napisał/a:
Margola, wiesz, z tym określeniem stopnia upośledzenia jest bardzo różnie. Znam dziewczynkę, która według mnie jest arcyupośledzona, a na papierze ma stopień umiarkowany.
Może na upośledzenie nakłada się niedouczenie/zaniedbanie?
Do moich rodziców trafił chłopiec z upośledzeniem w stopniu lekkim. I niewątpliwie nadal jest upośledzony, ale w towarzystwie chłopców zdrowych i intelektualnie rozwiniętych oraz pod wpływem pracy mojej mamy nadrabia codziennie nowe umiejętności i po kilku miesiącach nie ma śladu po niektórych opóźnieniach. Kwestia nie tylko predyspozycji, ale ich wykorzystania... w domu, gdzie matka i babcia sa upośledzone głęboko lub umiarkowanie - nie miał szans na rozwój. Sami zresztą wiecie, jak wiele zależy od pracy... nawet najzdolniejsze dzieci, którym nie da się warunków rozwoju, nie mają wielu szans się wybić. Dla porównania, jeden z braci, którzy sa u rodziców, jest "normalny", a tak cofnięty w rozwoju w stosunku do rówieśników, że czasem oczy przecieram... Jego niewiele starszy brat - w ogóle cudo, uwielbiam go - no i mój syn, który jest jego rówieśnikiem, przeganiają go o trzy długości!
_________________ Margola Mama Karola 13.03.2002, Kasi 30.06.2010 i ciocia Marcinka z zD (08.05.07)
W ludzkim sercu toczą walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój. Zwycięży ten, którego karmisz.
Margola, na pewno tak jest - masz rację. Gdzieś wyczytałam ("Bardziej kochani"?), że nasze dzieci rozwijają się stale, przez całe życie, pod warunkiem, że pomaga się im w tym rozwoju, tzn. stwarza sprzyjające warunki.
Tak więc: Alicja, nie strasz! Nasze dzieciaki nie muszą przeżywać regresji. Powoli, ale do przodu! (nie kojarzyć z hasłem Rydzka )
Dołączyła: 09 Wrz 2008 Posty: 9 Skąd: poznan (Września)
Wysłany: 2008-09-24, 12:29
Ja też uważam że to w większości zależy od nas mam i naszego podejścia oraz cierpliwości do dziecka.Może zabierze to więcej czasu ale Julia 3,5 umie się ubrać,umyć zęby założyć buty umie nawet złożyć swwoje rzeczy w kostkę .Choć nadal walczymy z pampersami i mówieniem.Umie wiele innych rzeczy których niejeden normalny 3 latek nie potrafi,ale uważam że codziennymi ćwiczeniami,pracą i zabawą damy radę...obie będziemy wtedy dumne
bubu, no to umie więcej niż nasz 4-latek Pawełek, który rzeczy w kostkę jeszcze nie składa.
Alicja napisał/a:
Jaga ma 12 lat a fantastycznie będzie się bawić z 4 l Pawełkiem!
No i bawi się wspaniale czyż nie? Co nie przeszkadza by przy odpowiedniej stymulacji, pracy, rozwijała się nadal. Może nie w takim tempie jak we wcześniejszych etapach swojego życia ale przecież nadal...
_________________ Liski_5 to Lusi, Michał (vel magura) i nasze Liski-urwiski: Paweł (14), Marcinek z zD (08.05.07) oraz Zosia (8).
Wysłany: 2012-03-25, 01:00 jak nas widzą.. czyli co tam piszą w necie o dzieciakach 2+1
http://www.mp.pl/artykuly...FC511EF7A6091EC
Przeczytałam ten artykuł z pełną uwagą... ale trochę mnie wkurzył, powiedzcie, mam rację, czy się jednak czepiam . Chodzi mi o fragment : Rozwój psychoruchowy. i perwszy akapit... ze: "Stałym objawem zespołu Downa jest upośledzenie rozwoju umysłowego. Jest to najbardziej uciążliwa cecha tej choroby zarówno dla samego dziecka, jak i jego rodziców." Uciążliwe czy nie, to jednak myślę że te nasze dzieciaki nie są chore!!!! Więc chyba jednak nie choroba a inność w najbardziej fajnym znaczeniu, bo chyba w tym najmilszym....najbardziej kochanym..!!!
_________________ Joanna.Mama Duzej Martusi i Malej Pyzuni,tzn. Zozolka:-)ZD(19.04.2011)
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 11 Lis 2006 Posty: 2838
Wysłany: 2012-03-25, 07:39
Mnie w tym artykule zdenerwowało coś innego. Wiele kontaktów z ludźmi z ZD pokazało mi jak niewiele zależy od pracy z naszymi dziećmi. Niestety najważniejszy jest ich potencjał jaki dostali w materiale genetycznym. Nie mówię że nasza praca jest zupełnie bez znaczenia, ona jest bardzo ważna. Niestety jej wyniki są często zupełnie nieadekwatne do włożonej pracy.
_________________ Adaś ur27 03 2003 i cztery dorosłe córy, dwóch dorodnych wnuków
Joasiu a czy to takie ważne jak nazwą choroba czy inaczej, sens jest dobry upośledzenie jest najczęstszym stygmatem mają je niemal wszyscy.
Zresztą to my rodzice tak bardzo się czepiamy sposobu nazewnictwa, dla większości jest to choroba i w wielu pozycjach medycznym też to tak nazywają, a tak na marginesie skoro wg nas rodziców to nie choroba i leczyć nie można to dlaczego każdy gania na różnego rodzaju terapie z dzieckiem.
Proponuję nabrać dystansu do tego typu spraw bo nie są aż tak ważne, istotne to żeby nasze dzieci zaczęto akceptować.
_________________ Asia mama Mai 23.09.2006 i chłopaków
Pomogła: 35 razy Dołączyła: 09 Mar 2011 Posty: 8813
Wysłany: 2012-03-25, 10:13
Asia, masz rację dopóki inni ludzie nie mieszają upośledzenia umysłowego, jakie towarzyszy zD z chorobą umysłową. To są zupełnie dwie różne sprawy.
Biegając na terapię, chcemy dać dzieciom lepsze szanse na procesy poznawcze, a to z kolei na pewno je stymuluje, czyli wzbogaca, na tyle na ile pozwala materiał genetyczny.
Terapie, na które biegamy nie leczą i my o tym wiemy, mogą jedynie trochę pomóc. Jest wiele metod rehabilitacji i może któraś zadziała żeby np, uaktywnić szczątkową mowę, albo polepszy myślenie abstrakcyjne, albo poprawi sprawność manualną. Każda mama chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Właśnie poprzez w miarę wszechstronne usprawnianie naszych dzieci, zmienia się perspektywa w jakiej je widzą inni ludzie. Bo jak myślisz, czy np. Adaś Boszki tak świetnie dawałby sobie radę w wodzie sam z siebie? Myślę że to jest ogromny wysiłek Boszki, ze jej syn jest jak "wodne dziecko" i nie jedno zdrowe nie potrafi zrobić w wodzie 1/100 tego co Adam. Jak tak to odbieram.
_________________ BaHa mama Antka
__________________________________________
"Najgorszą wadą człowieka bez wad jest to, że nie ma wad, więc się nie przejmuj, gdy ktoś powie, że jesteś okropny"
Mnie w tym artykule zdenerwowało coś innego. Wiele kontaktów z ludźmi z ZD pokazało mi jak niewiele zależy od pracy z naszymi dziećmi. Niestety najważniejszy jest ich potencjał jaki dostali w materiale genetycznym. Nie mówię że nasza praca jest zupełnie bez znaczenia, ona jest bardzo ważna. Niestety jej wyniki są często zupełnie nieadekwatne do włożonej pracy.
Sam potencjał tak jak piszesz niczego nie załatwi. Ale trzeba z dzieckiem pracować, żeby sprawdzić czy ma ten potencjał i go wydobyć i rozwinąć. Z moich obserwacji wynika, że tak jak w przysłowiu "bez pracy nie ma kołaczy". Problem spory jest w tym, która terapia będzie skuteczna dla mojego dziecka. I żeby nie kończyła się w gabinecie, a była kontynuowana w domu.
Duży wpływ na rozwój mają też wady towarzyszące.
I wiecie co Wam jeszcze powiem? Nasza Pani doktor endo powiedziała nam kiedyś na wizycie, że Ona widząc te wszystkie dzieci na wizytach od razu wie, które są akceptowane i kochane w rodzinach...
I wiecie co Wam jeszcze powiem? Nasza Pani doktor endo powiedziała nam kiedyś na wizycie, że Ona widząc te wszystkie dzieci na wizytach od razu wie, które są akceptowane i kochane w rodzinach...
Też kiedyś usłyszałam od kilku od lekarzy podobną opinię.
_________________ Ania-mama Madzi z zD-Pyzatego Aniołka, Paulinki z zD (13) i Jerzyka (9)
.............................................................................
"Gwiazdy są piękne, ponieważ na jednej z nich istnieje kwiat, którego nie widać. " A.de Saint-Exupery
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum