Wysłany: 2008-04-14, 10:47 Rehabilitacja za granicą
Witam interesuje mnie temat rehabilitacji dzieci za granicą, dokladniej co czy sa dostepne jakies formy rehabilitacji ktore nie sa dostepne w Polsce .Czy moze mamy ktore mieszkaja za granica napisza mi cos na ten temat lub ktos gdzies czytal o jakis nowosciach poprosze o linki.Pozdrawiam
_________________ Dzieci sa skrzydlami czlowieka
Ilona Dahnke złotousty dlaczego tak szybko nam rosniesz coreczko?
Witaj mieszkam w Niemczech, opisze trocze to co z Patricia wyprawiaja, ale nie wiem czy to o to Tobie chodzilo? Patricia ma ergoterapie, udoskonalanie ruchow zrecznosciowych np. wiazanie butow, zaoinanie guzikow, schodzenie po schodach, ostatnia przyszykowala niespodzianke Nam wielka: co miesiac dostawalam pasujacy obrazek, do danego miesiaca, tygodnia, Logopeda, to chyba roznicy nie ma, Patricia momentalni duzo robi rekoma i do tego musi to komentowac np. ja smaruje buleczke maslem... i w tym czasi jest to wykonywyne! a gimnastyka ,odpowiednie trzymanie glowy, praca na d koordynacja jezyka, poprawne siedzenie, itd... Jezeki chcesz wiecej detaki to chetnie pomoge!
Posty przeniesione >>> stąd
Witaj w Zakatku
To ze bedzie lepiej juz wiesz (napisaly Ci to dziewczyny i to szczera prawda ) , a co do zastanawiania sie nad powrotem to jesli masz wrocic sama bez taty Rafalka to moze rzeczywiscie lepiej nie, ale jesli myslicie o powrocie wszyscy to gdybym to ja miala taki wybor wrocilabym dla dobra Kaia.
Rehabilitacja owszem zaintersowac sie powinnas,ale tu jej nie otrzymasz, moj Kai widzi logopede raz na 3/4 miesiace , wpada na 30 minut i idzie, pojechalam w sobote prywatnie do polskiej logopedy ale ona mowi ze nie moze pracowac z dzieckiem ktore rozumie wiecej po angielsku (ona ni w zab angielskiego) , ona mowi do Kaia "co to ? " a on nie rozumie i nie odpowiada wiec ja tlumaczylam, jest to bez sensu i wiecej do niej nie pojedziemy a na angielskiego prywatnego logopede mnie nie stac.
Raz w tygodniu przychodzi do Kaia Portage Worker , bawi sie z nim zabawkami edukacyjnymi ,ale ta polska logopeda powiedziala ze taka pani powinna z nim pracowac 3 razy w tygodiu a nie raz , wiec mam zamiar zapytac Naomi czy bedzie mogla przychodzic prywatnie.
Teraz juz Kai fizjoterapeuty nie ma bo juz chodzi i nie trzeba (nie wiem czy trzeba czy nie w kadym razie wedlug nich nie trzeba) ale zanim chodzil przychodzila raz w miesiacu pani nie znajaca sie na rzeczy.
No i to jest na tyle jesli chodzi o rehabilitacje w tym kraju, o dogoterapii nie slyszeli (dzwonilam do Down Syndrome Association) o muzykoterapii tez nie, hipoterapia od 5 roku zycia.
W Polsce dzieci maja wszystkie terapie, zazdroszcze im tego bardzo, bo ja sie tu borykam ,nie wiem co z Kaiem robic, pisze do forumowych mam privy z prosba o pomoc w podpowiedzeniu co robic, intuicja intuicja ale bardzo wazne sa wskazowki ktore sa sprawdzone przez profesjonalistow.
Trzymaj sie i zycze powodzenia w podjeciu odpowiedniej decyzji
_________________ Just when you think you have learned what you need to know in life, someone truly special comes into it and shows just how much more there is
Kai 7 lat i Nel 9 lat
Filmik Kaia
Wiek: 44 Dołączyła: 09 Maj 2008 Posty: 17 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2008-09-29, 09:39
Jestem troszke zaskoczona tym co pisze Magdalenka, gdyż my mieszkamy w małym miasteczku w Szkocji. Trudno porównywać do dużego Londynu a mimo to chodzimy z Bartusiem od dwóch miesięcy na rehabilitacje raz w tygodniu. Bardziej rehabilitantka uczy mnie jak ćwiczyć z dzieckiem. Raz w tygodniu jest też basen, zajęcia prowadzi ta sama, moim zdaniem bardzo doświadczona osoba. Jak widać jest różnie w innych częściach wyspy. Może mniejsze miejscowości są lepiej zorganizowane?!Ale do Polski nie wracajcie, jak sie nie ma dużo pieniędzy w Polsce, to jest jeszcze gorzej niż tutaj.
My mamy tu tak beznadziejnie ,ze ja ucze inne mamy masazu buzi pokazuje cwiczenia na pilce , nauczylam sie tego od rehabilitantow w Polsce, angielskie mamy zazdroszcza mi ze mam mozliwosc jezdzenia do Polski na turnusy.
Za mna argument ze mamy tu wieksze dofinansowanie nie przemawia, wolalabym zeby moje dziecko mialo nalezyta opieke, bo specjaliste od zD widzial 2 razy w zyciu.
_________________ Just when you think you have learned what you need to know in life, someone truly special comes into it and shows just how much more there is
Kai 7 lat i Nel 9 lat
Filmik Kaia
Wiek: 44 Dołączyła: 09 Maj 2008 Posty: 17 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2008-09-29, 12:18
Bartuś jest pod stałą opieką spejalisty od zD. Co kilka miesięcy mamy rutynowe spotkania z tym doktorem, natomiast w nagłym przypadku wizyte ustalają dość szybko. Mieliśmy problem bo dziecko nagle przestało nam jeść. Okazało sie, że ma refluks a przy okzji zgage,gaviscon załatwił sprawe. Jest kilka spraw do których można sie przyczepić ale na ogół opieka lekarska dla Bartusia jest na dość wysokim poziomie. Szukamy też w Polsce specjalistów na własną ręke ale to tylko dlatego żeby mieć w 100% pewność, że robimy wszystko co w naszej mocy. Niestety to bardzo dużo kosztuje. Gdybyśmy pracowali w Polsce nie było by nas na to stać.
Logopeda byl raz na tydzien, na prosbe dawala nam materialy do domu.../teraz czekamy bo znienilismy mieszkanie/, w szkole zamiast logopedy sa cwiczenia z dramy.
Na basen chodzimy prywatnie, teraz szykujemy sie powoli na zajecia na sztucznej sciance.
Jestesmy w kolejce na rehabilitacje ruchowa, i zajeciowa.
Maluszek znajomych ma logopede raz w tygodniu - jest zainplantowany, nie potrzebuje ruchowej terapii.
Wiek: 40 Dołączyła: 10 Sie 2008 Posty: 51 Skąd: Katowice/Dublin
Wysłany: 2009-01-06, 20:23
W Irlandii wygląda to tak: co 3 tygodnie przychodzi fizjoterapeutka, która mówi nam co mamy z Małym robić, potem my to robimy z Aleksem a jeśli jest coś źle to nas poprawia. Co kilka miesięcy mamy wizytę w ośrodku dla dzieci z "upośledzonymi umysłowo" u specjalisty dla dzieci z zespołem Downa, który sprawdza wzrost, wagę, pyta się co dziecko potrafi, co je itp. Nie wiem jak jest z logopedą, bo mieliśmy jedną wizytę umówioną, ale w tym czasie byłam w Polsce i nie mogliśmy się na niej pojawić. I to by było na tyle
_________________ Agnieszka - mama Alexa z zD ur. 17.03.2008
Czytam te wasze posty i ciesze sie ze w Polsce jest juz duza wiedza o ZD,ja 30 lat temu nie mialam do kogo sie zwrocic,zadnych informacji,po urodzeniu,przez cesarke,bo byla to ciaza blizniacza tylko brat Sebastiana w 7 miesiacu umarl,powiadomoli mnie tylko ze syn ma zespol Downa,i to tyle,o reszte informacji staralam sie sama zdobyc,Sebastian po smierci brata tak zachorowal ze nie mielismy zadnej nadziei na jego wyzdrowienie,byl juz prawie polmartwy i do tego z wada serca,ale wyszedl z tego i do chwili obecnej nie ma wady serca,nie choruje,ale urodzil sie z zawalem i duze niedotlenienie mozgu spowodowalo ze nie mowi,nie chodzi sam nie je,ale nauczylam go zglaszac potrzeby fizjologiczne,pokazuje raczka ze chce jesc,pic,albojak chce zeby mu cos podac,wiem napewno ze nas rozumie jak do niego mowimy,tak ze w Polsce bylismy zdani na wlasne sily,dopiero jak przyjachalismy do Wielkiej Brytanii,to zobaczylam jaka tu jest opieka,Sebastian dostal wszystko to co mu sie nalezy,w innym poscie napisze co,pytajcie jak chcecie cos wiedziec bo teraz musze konczyc bo Sobek czeka na kolacje-pozdrawiam
Mój syn ma obecnie 3 latka z kawałkiem. Mieszkamy w Holandii. Rehabilitacja jest tutaj u nas średnia. Od razu załatwiliśmy specjalistę, ale ten pierwszy przychodził, więcej gadał, pokazywał mi ćwiczenia i resztę musiałam już sama. Po pewnym czasie odszukałam inną fizjoterapeutkę, która wkłada więcej energii w zajęcia, jestem bardzie zadowolona.Tamten pan był totalnym luzakiem.Jednak mentalność - odfajkować co do minuty - zauważyłam. Pytałam o wytłumaczenie mi niektórych ćwiczeń które mam w kupionej książce, popularnej tutaj, "Małe kroczki", ale żadna z osób nie wykazała chęci, żeby coś pomóc poza jej obowiązkami, pani oddała mi po miesiącu książkę praktycznie bez komentarza.
Byłam na jeździe konnej w Polsce u pani ze skończonym kursem hipoterapii i chcę jechać teraz na wiosnę znów. Tutaj mimo że koni jest wiele, nie ma w pobliżu miejsca dla terapii małych dzieci. Po długim czasie dali mi możliwość chodzić z synem na konie, ale tu akurat są tylko duże konie, syn jest spięty, bałam się na początku że spadnie. Jeździ z instruktorką razem, ona siedzi za nim, mają siodło i pałąk do trzymana się z przodu. Jeździ się przez 30 minut w kółku, dość monotonne. Syn nie ćwiczy sam, jak to było w Polsce. Tam był konik polski, mały, syn siedział na nim bez siodła, do tego pani ćwiczyła z nim w trakcie jazdy i widziałam pozytywne skutki.
Fizjoterapeutka sama w niczym dodatkowo mi nie pomagała, prócz swojej roboty, nawet kiedy pytałam ją wiele miesięcy temu, gdzie tutaj jest jakieś miejsce z konikami dla najmniejszych dzieci, nie wiedziała nic o tym, a w końcu to jej jakaś tam działka.
Nie wymieniła ani jednego miejsca, choć jest Holenderką i powinna znać swoją okolicę.
Generalnie dużo musiałam i muszę robić sama we własnym zakresie, co radzi fizjoterapeutka. O basenie jako dodatkowej pomocy też ani razu nie usłyszałam od nikogo.
Za mną chyba jakaś forma depresji, bo dopiero teraz odżyłam, wiem, że sama muszę wszystko organizować. Na początku było gorzej, do tego bariera w obcym kraju, język, obyczaje.
Moim zmartwieniem jest, że syn nadal nie chodzi, od kiedy zaczął raczkować, tak się porusza po podłodze. Mam dla niego wykonane tutaj na jego wymiar buty korekcyjne, tzn. wkładki i w nich ćwiczy codziennie.
Może sam wstać, wspinając się do stołu czy kanapy, ale sam nie ustoi, muszę go też prowadzać. Nie wiem kiedy Wasze dzieci zaczęły chodzić. Martwi mnie, że tak długo to trwa.
Co do logopedy, jestem zadowolona, pani energiczna, podawała mi konkretne ćwiczenia do wykonywania w domu od kiedy syn był bardzo malutki.
_________________ Ania, mama Tomaszka ur. 9.10.2010 r. z ZD
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum