Wysłany: 2007-08-10, 08:48 Trudna decyzja - zmiana ośrodka leczenia
Dowiedziałam się wczoraj od naszego lekarza, że został otwarty po remoncie szpital na Działdowskiej. Nie wiemy co mamy robić, do końca czerwca byliśmy pod ich opieką, a od lipca jesteśmy w CZD, tylko że tam nie przyjmują na operacje.
Czy starać się o powrót na Działdowską, czy czekać w kolejce w CZD?
Od wczoraj siedzę i
I jeszcze Kinga od poniedziałku straciła apetyt każde 10 ml mleka muszę w nią wciskać
_________________ Julia- mama Kingi z zD 07.03.2007 i Kuby 28.03.2013
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-08-10, 09:18
Julio, nie wiem jak to możliwe, ale Wasze problemy z miejscem i decyzją co do miejsca operacji są zbieżne z naszymi
Powiem Ci tak - my zdecydowaliśmy się na pozostanie przy Działdowskiej, bo:
- lekarze tamtejsi znali serce Kuby, zastanawiali się nad przebiegiem operacji kilka miesięcy i to powodowało, że ja byłam spokojniesza,
- ufałam dr Piotrowskiej i dr. Mądremu (lekarzy z CZD nie znałam i nie mogłam nic na ich temat powiedzieć, a już na pewno to, czy im ufam czy nie),
- Działdowska to mały ośrodek, CZD to - przepraszam za określenie - ale moloch. To wiążę się z anonimowością. To że prof. Maruszewski jest cudowny to super, tylko z nim tak naprawdę ma się mały kontakt. Ważna jest reszta lekarzy, pielęgniarki, bo to z nimi ma się najwięszky kontakt. Ja po operacji Kuby byłam wyczulona na każdy gest, każde słowo, każdy ruch. Gdyby mi wtedy jakaś pielęgniarka zasunęła nieprzyjemny tekst rozsypałabym się zupełnie. Są oczywiście bardziej serdeczne i mniej - ale generalnie ja nie narzekałam. JAkoś udało mi się z nimi wytworzyć nić porozumienia - tak że nawet oddziałowa, która uchodzi za osobe raczej zdecydowaną - potrafiła przyjść kiedy ryczałam i mnie pocieszyć. Dla mnie było to bardzo ważne, że nie byliśmy tam anonimowi, że każdy z tych ludzi tam pracujących potrafił się zdobyć na ludzki gest. Pewnie jest to względne - bo nasze postrzeganie lekarzy jest różne: jeden lubi typ otwarty, głaskanie po głowie, drugi konkret, prawdę,
- bałam się przekreślić te kilka miesięcy opieki Działowskiej na rzecz CZD. W CZD czekał nas jeden wielki znak zapytania: mieliśmy zrezygnować z AM, przejść do CZD i: nie wiedzieć, kiedy echo w premedykacji, kiedy zakwalifikują Kubę do zabiegu, czyli nie znałam odp. na najważniejsze pytania. To było dla mnie za duże ryzyko. Poza tym znałam już przekładanie terminów ze względu na ważniejsze przypadki w CZD (mija mi opowiadała, jak było np. z Bianeczką, która już na czczo, niemal uśpiona czekała na operację, a tu operacja odwołana, zresztą czytamy teraz co przeżywała Aga S. z Kajtkiem). My na Działdowskiej mieliśmy wyznaczony termin na środę, w pon. stawiliśmy się do szpitala. Okazało się, że operacja jest we wtorek, szybciej, bo w środę mają strajk. Byłam w szoku, że tak postąpili (pozytywnym szoku) - bo mogli przecież się wypiąć, przełożyć operację itd.
Absolutnie nie namawiam do Działdowskiej, to musi być Wasza decyzja. Jej podjęcie musi wynikać z Waszych przekonań, że bez względu na wszystko nie będziecie jej żałować. Trzymam kciuki za podjęcie dobrej decyzji - i współczuje tego okresu teraz, tej niepewności i strachu. Myślami jestem z Wami
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum