kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-06-07, 18:42
A ja nie jestem do końca przekonana o słuszności tego protestu... Chyba mam za mało wiedzy, aby zdeklarować się jednoznacznie. Tak sobie myślę, że:
Biorąc pod uwagę dzieci dookoła, wszystkie - jak jeden mąż - są nad wyraz rozwinięte. Teraz jest tak, że rodzic może ubiegać się o szybsze posłanie dziecka do szkoły. Robi się tak właśnie w sytuacji, kiedy maluch np. w wieku 5 lat już czyta, liczy i idąc tokiem swojego rocznika, nudziłby się. Wyobrażam sobie, że po wprowadzeniu obowiązku szkolnego od 6. roku życia - działałoby to w drugą stronę: w razie nieprzystosowania np. emocjonalnego dziecka można by odroczyć posłanie do szkoły (zresztą jest to zapisane w jednym z tych projektów).
Inna sprawa - przedszkola. Obowiązek szkolny od 6. roku życia powoduje, że dzieci z niektórych środowisk (Marta nie o Twoje środowisko mi chodzi ), które nie są posyłane do przedszkoli, w wieku 6 lat wpadałyby w machinę szkolną być może kompletnie nieprzygotowane, co powodowałoby tylko jeszcze większą przepaść między nimi a dziećmi uczęszczającymi do przedszkoli. Nie doczytałam, jak MEN widzi przygotowanie do obowiązku szkolnego. Teraz jest obowiązkowa zerówka, czyli jeśli reforma by weszła, przesunęłoby się to o rok? Do zerówek - także obowiązkowych - poszłyby pięciolatki?
A ja nie jestem do końca przekonana o słuszności tego protestu...
Kabatko - pomyśl o takim małym sześciolatku na korytarzu wśród biegających dwunastolatków, którzy w dodatku już całkiem nieźle przeklinają... Szkoła podstawowa jest współcześnie dość okrutna... A tak btw. to jestem zwolennikiem home schoolingu - i tak myślę, że włożyłem w edukację mojej piątki tyle energii, że szkoła (no cóż) to trochę czasem dodatkiem była...
_________________ Tomek - ojciec M z zD (już 18 lat), M (25 lat), M (29 lat), M (31 lat), M+K (34 lata), M (36 lat)
Wiek: 66 Dołączyła: 05 Lis 2006 Posty: 894 Skąd: Jeden Świat ;)
Wysłany: 2008-06-07, 22:59
W szkole, w której uczą się (uczyły się) moej dzieci są wyanaczone piętra na poszczególne przedziały wiekowe.
Na obiady maluszki schodzą z panią, do szatni też.
Dyżurni nauczyciele pilnują, by nie było "siłowej integracji" i szybko przywołują do porządku zbłakane starsze duszyczki, próbujące zakłócać spokój najmłodszym uczniom.
_________________ Grażyna i: Adam 21.11.85, Aga 07.11.94, Zosia-Ola 01.10.96, Magosia z zD 16.05.98!!!
Wiek: 50 Dołączyła: 07 Sty 2007 Posty: 1578 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-06-08, 09:15
Ja zrozumiałam, że zerówki mają być zlikwidowane w ogóle... W innym artykule i w innej gazetce tak było.
W praktyce to wygląda bardzo głupio. Mój Krzysiek, rocznik 2004 będzie według jednej z propozycji szedł do szkoły z rocznikiem 2003. Rocznik 2003 po zerówce, Krzysiek - bez.
Super, od razu na wstępie swojej edukacji szkolnej dowie się, że jest gorszy: mniej rozwinięty pod każdym względem - emocjonalnym, społecznym i intelektualnym, manualnym itd
A dla dzieci, które wcześniej dojrzewają do nauki szkolnej, wprowadziłabym w bogatszym kraju niż Polska dowolność wyboru poziomu a nie wcześniejszą naukę w nudnych szkołach, gdzie nie uczą się myśleć, tylko całymi dniami przepisują to, co już jest napisane w książkach (wierszyki, teksty, nawet zadania z matmy). Dodatkowo te bardziej rozwinięte dzieci często w pozostałych sferach są na należytym, bądź niższym poziomie.
_________________ Mama Krzysia (12.06.2004), Martynki (15.09.2006), Piotrusia (17.12.2009), Irenki (24.03.2010) i Oliwii (27.12.2016). Rodzic edukacji domowej. Rodzina zastępcza od 2002 roku.
http://chomikarnia.blox.pl/html
A ja leniwie powiem tylko:
Nie skracajmy dzieciństwa dzieciom.
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-06-08, 15:45
gr0szek napisał/a:
[...]
Kabatko - pomyśl o takim małym sześciolatku na korytarzu wśród biegających dwunastolatków, którzy w dodatku już całkiem nieźle przeklinają... Szkoła podstawowa jest współcześnie dość okrutna... .
gr0szku, zdaje sobie sprawę, że sześciolatek może być zagubiony wśród nastolatków, ale z drugiej strony przecież to jest kwestia organizacji (zresztą wspomina o tym trigo). Nawet ze swojej podstawówki pamiętam, że klasy 1-3 miały swoje piętro.
gr0szek napisał/a:
A tak btw. to jestem zwolennikiem home schoolingu - i tak myślę, że włożyłem w edukację mojej piątki tyle energii, że szkoła (no cóż) to trochę czasem dodatkiem była...
Pewnie że to cudownie, jeśli rodzic umie, jest w stanie i pomaga swojemu dziecku. Pewnie że powinno to być w zasadzie naturalne. Ale są przecież także rodzice, którzy nie są dobrzy w wymyślaniu zabaw edukujących, w animowaniu zajęć dla dziecka, także w pomaganiu w lekcjach... Wtedy właśnie z pomocą przychodzi często np. przedszkole, gdzie są (powinny być ) osoby co do tego przeszkolone.
A jeśli chodzi o skracanie dzieciństwa - jestem ze stycznia, do przedszkola poszłam w wieku 2,5 roku, ciut wcześniej. Szłam bez żadnych problemów z rocznikiem wyżej. Kiedy doszliśmy do zerówki i moi koledzy naturalnym tokiem szykowali się do pierwszej klasy, moja mama zaczęła się zastanawiać, co ze mną. Ciocie dookoła zaczęły ją właśnie indoktrynować, że ma nie zabierać mi dzieciństwa No i kiblowałam w zerówce - jakoś nie do końca wtedy rozumiejąc, dlaczego moje koleżanki i koledzy (którzy nawet gorzej ode mnie czytali ) poszli do szkoły, a ja nie. Dziś pewnie idzie się do poradni PPP i specjaliści jakoś doradzają rodzicowi, w latach 80. może było inaczej
Być może moja osobista trauma rzutuje na ten temat
Moja mama "wypychała" mnie do szkoły rok wcześniej niż przewidywał nabór, bo w wieku 5 lat potrafiłam czytać i pisać ( na okrągło czytałam jakąś książkę z wierszami) . Ale ja nie chciałam do szkoły. I w poradni u psychologa nie powiedziałam ani słowa, zacięłam się z premedytacją - tak bardzo nie chciałam iść do szkoły. No i nigdy tego nie żałowałam. Wszystko się odwlekło: matura, praca - nic poza tym.
gr0szku, zdaje sobie sprawę, że sześciolatek może być zagubiony wśród nastolatków, ale z drugiej strony przecież to jest kwestia organizacji (zresztą wspomina o tym trigo). Nawet ze swojej podstawówki pamiętam, że klasy 1-3 miały swoje piętro.
Wiesz... podstawówka sama w sobie to jeden problem. Drugi to wielka ilość podstawówek połączonych z gimnazjami. Gdzie masz do czynienia z szesnastolatkami. Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, ale moje dzieciaki chodziły (Mateusz nadal chodzi) do rejonowej postawówki połączonej z gimnazjum... "Kwestia organizacji" powiadasz... Ha... Nie do końca. Sprytny nastolatek (grupa nastolatków) potrafi nieźle narozrabiać i dopiec wszystkim wokół. A różnica pomiędzy sześciolatkiem i siedmiolatkiem (nawet czasem różnica fizyczna - brutalnie pisząc - we wzroście i w masie ciała, ale także różnica psychiczna) coś daje. Generalnie - reformy edukacyjne III Rzeczypospolitej są, z punktu widzenia "praktykującego" rodzica, DYWERSJĄ ANTYRODZINNĄ. Nakład pracy, nakłady pieniężne, ilość problemów generowanych przez kompletnie nieprzemyślane akcje (np. błękitna linia i bzdurne akcje wokół tej inicjatywy - a pamiętajmy, że <<bodaj w 2004 roku przeprowadzone>> statystyki nt przemocy w rodzinie ukazały że ponad 80% faktów miało miejsce w konkubinatach i jeszcze bardziej luźnych związkach) dodają nam - może to piszę z punktu widzenia rodziny zwanej wielodzietną - masę wysiłku. Szkoda gadać (pisać) - jest prawdopodobnie gorzej niż może się wydawać...
_________________ Tomek - ojciec M z zD (już 18 lat), M (25 lat), M (29 lat), M (31 lat), M+K (34 lata), M (36 lat)
Zdania zawsze beda podzielone.
Ale patrzac jak 4 latki ida do szkoly na 2 godziny a potem do przedszkola ... jak bawia sie w szkole..bo jest to zabawa ale w mundukach, podpatrujac z okien starszych kolegow / maja osobna czesc budynku, i przerwy i innym czasie/ widze plus jakim jest brak strachu przed szkola.
Choc bardziej chyba wynika to z kultury nauki.. najpierw dziecko jego mozliwosci potem wymagania.
Ja Ro nieodraczalam -jest z stycznia.
Kabatko wspolczuje traumy .. ale juz wtedy poradnie PP pomagaly z wyborem czasu gotowosci szkolnej .. na moje nieszczescie kazano mnie przestawic na prawa reke.
W wiekszosci szkol w Gdyni maluchy sa oddzielone od starszych dzieci.
Ja jestem przerażona tym, że ta reforma nie jest moim zdaniem do końca przygotowana organizacyjnie i przemyślana.
Nagle na jednym poziomie - zaczynając od pierwszej klasy - znajdzie się o 100 % więcej dzieci. Skończą one w tym samym czasie poziom podstawowy.
Czy nie będą one miał potem problemu z dostaniem się do dalszych dobrych szkół - np. do liceum?
Czy będzie zapewnione dla nich miejsce?
Dotyczy to niestety mojej starszej córki Natalki.
Podpisuje się pod protestem obiema rękami!
_________________ Beata, mama Natalki oraz Jasia z ZD
Też uważam, że nie ma potrzeby, aby pięciolatki zaczynały szkołę.
Jeśli nawet są wyjątki, kiedy jest to wskazane - to są to moim zdaniem wyjątki.
_________________ "Nie poddaj się, bierz życie jakim jest. I pomyśl, że na drugie nie masz szans."
Myslovitz
________________________________
Sylwia - Mama 13,5-letniej Patrycji z zD
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum