Przełom, a nawet rewolucja w medycynie. Kobieta zapłodniona metodą in vitro urodzi zmodyfikowane genetycznie dziecko, które nie będzie nosicielem genu zwiększającego ryzyko raka piersi. O sprawie pisze dziennik "Polska".
Lekarze stworzyli 11 zarodków i przebadali je pod kątem występowania mutacji w obrębie genu BRCA 1, zwiększającego ryzyko zachorowania na raka piersi do ponad 50 proc. Pięć zarodków okazało się wolnych od groźnych mutacji. Dwa z nich wszczepionono i obecnie kobieta jest w 14 tygodniu ciąży (przyjął się jeden zarodek, dwa zaś zamrożono do ewentualnego przyszłego wykorzystania).
Kobieta zdecydowała się na takie testy, ponieważ jej mąż jest nosicielem zmutowanego genu i u czterech kobiet z jego rodziny rozwinął się nowotwór piersi.
Szacuje się, że ok. pięć procent z 44 tysięcy przypadków raka piersi wykrywanych każdego roku w Wielkiej Brytanii jest spowodowanych mutacjami w obrębie genów BRCA 1 i BRCA 2. Są one możliwe do wykrycia jeszcze w fazie zarodkowej.
- Od trzech pokoleń każda kobieta z rodziny mojego męża miała raka piersi, i to w wieku od 27 do 29 lat - mówi 27-letnia Brytyjka, która pragnie pozostać anonimowa.
- Uznaliśmy, że skoro istnieje możliwość wyeliminowania zagrożenia, to musimy to zrobić. Gdybym urodziła córkę, która w wieku dorosłym zachorowałaby na raka, nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym zaniedbała takiej możliwości.
Mutacje w obrębie wspomnianych genów zwiększają również ryzyko zachorowania na raka jajnika, a u mężczyzn na nowotwór prostaty.
Badanie genetyczne przeprowadzono na jednej komórce usuniętej z trzydniowego zarodka. - Kobiety mają teraz możliwość wyeliminowania tej patologii z genotypu swoich dzieci - powiedział lekarz młodego małżeństwa Paul Serhal z kliniki płodności przy szpitalu University College London.
Doktor Serhal badał zarodki innych małżeństw pod kątem genów powodujących inne nowotwory, między innymi oka i jelit.
Krytycy tej metody mówią jednak, że niszczenie zarodków z mutacjami w obrębie BRCA jest bardzo nieetyczne, gdyż istnieje tylko ryzyko, a nie pewność zachorowania na raka piersi w dorosłym życiu. Dodają ponadto, że dzięki postępom medycyny ten nowotwór można coraz skuteczniej leczyć.
Margola moderator Członek Stowarzyszenia - rzecznik prasowy
Wiek: 50 Dołączyła: 26 Lut 2008 Posty: 7779 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-07-01, 14:01
Straszne. Eugenika????? Legalnie??????
_________________ Margola Mama Karola 13.03.2002, Kasi 30.06.2010 i ciocia Marcinka z zD (08.05.07)
W ludzkim sercu toczą walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój. Zwycięży ten, którego karmisz.
Pomogła: 14 razy Wiek: 60 Dołączyła: 11 Gru 2006 Posty: 16925 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-07-01, 14:40
To mi pachnie tworzeniem super ludzi przez łączenie w pary doskonałej rasy kobiet i mężczyzn.To już przerabialiśmy... tylko z braku inżynierii genetycznej, robiono to " bardziej po ludzku"...
Czytałam o modyfikowanych genetycznie roślinach usunięcie jakiegoś genu i wstawienie nowego wiąże się z różnymi komplikacjami, które często wychodzą w życiu!Nasiona kłamstwa
_________________ Dzieci groOszkòw
Marysia 36
Maciek i Kasia po 34
Marcin 31
Małgosia 29
Mateusz 25
Maksymilian 18 (17.06.2005)
Wiek: 58 Dołączyła: 20 Lut 2008 Posty: 580 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-19, 14:29
Cytat:
Kontrowersyjne narodziny dziecka-lekarstwa; naukowcy: to postęp; Kościół: to niemoralne
Postęp medycyny czy sklonowanie człowieka przy przekroczeniu barier moralności i etyki? Taki problem powstał po urodzeniu się przed tygodnie tzw. dziecka-lekarstwa. Dziecko urodziło się w Hiszpanii po to, by uratować swojego brata chorego na anemię - pisze gazeta.pl. Według księdza Kazimierza Sowy to uprzedmiotowienie człowieka.
Dziecko urodziło się tydzień temu, ale dopiero teraz informacja o tym ujrzała światło dzienne. Hiszpański Kościół jest oburzony. Według duchownych przemilczano dramatyczny fakt eliminacji embrionów chorych lub tych, które choć były zdrowe, nie odpowiadały profilowi genetycznemu. Kościół uważa, że oznacza to zniszczenie rodzeństwa urodzonego dziecka, które pozbawiono podstawowego prawa do życia.
Dziecko urodziło się 12 października w Sewilli, aby wyleczyć swojego brata, który cierpi na ostrą anemię wrodzoną i zmuszony jest do stałych transfuzji krwi. Embriony uzyskane w drodze zapłodnienia in vitro są badane pod kątem wyboru nie będących nosicielami czynnika genetycznego, który umożliwiłby rozwój choroby dziedzicznej. Spośród wyselekcjonowanych embrionów wszczepia się do macicy tylko te, które są najbardziej zbliżone genetycznie do chorego brata. Pozostałe są niszczone lub zamrażane - czytamy w serwisie gazeta.pl. Cała sytuacja jest również komentowana w Polsce. Według księdza Sowy sam termin "dziecko-lekarstwo" znaczy, że człowiek został uprzedmiotowiony w celu ratowania innego człowieka. - Kościół nigdy nie zgodzi się na takie traktowanie człowieka. Cel nie może uświęcać środków. Działania nauki w celu ratowania życia nie może być nastawiony na niszczenie innego życia. W tym przypadku zostały uśmiercone inne zarodki - mówił duchowny w TVN24.
Innego zdania był genetyk z Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Piotr Stępień. - Nie zgadzam się z księdzem - mówił. - To wspaniały etyczny przypadek ratowania innego dziecka. Poza tym to nie pierwszy raz na świecie. Zdrowe dziecko ma być dawcą komórek macierzystych pobieranych z pępowiny. To nie jest żadne klonowanie. Wybiera się zarodek ten, który będzie miał zestaw genetyczny najbardziej gwarantujący wyleczenie drugiego dziecka, chorego - tłumaczył naukowiec. - Jest to wspaniały cel, wspaniała terapia. Wspaniałe osiągnięcie genetyki. Gdybym ja się dowiedział, że urodziłem się po to żeby uratować własnego brata, byłbym z tego dumny - powiedział Stępień.
- Pan profesor sam powiedział, że wybiera się najlepszy zarodek. To potwierdza, że mamy do czynienia z uprzedmiotowieniem - skontrował ksiądz Sowa. - To przekroczenie kolejnego progu, że człowieka traktuje się jako coś co może leczyć. Właśnie, jako coś, a nie ktoś. Nie zgadzam się, że jest to wspaniały postęp naukowy. To pewne przekroczenie wartości chrześcijańskich - uznał duchowny.
copyright 1996-2008 Grupa Onet.pl SA
i co Wy na to ?
Ja powiem szczerze jestem na rozdrożu, a mówię to jako mama Aniołka.
Wiem ile moje dziecko wycierpiało a i tak odeszło
„Gdybym ja się dowiedział, że urodziłem się po to żeby uratować własnego brata, byłbym z tego dumny - powiedział Stępień.”
Nic straconego. Jak chce zostać bohaterem, poczuć dumę z oddania komuś życia, to niech podaruje swoje serce albo obie nerki ludziom czekającym na przeszczep.
Pomijając wszelkie mistycyzmy, jak pogwałcenie praw wiekuistych- to niehumanitarne, nieludzkie, obrzydliwe, okrutne, przerażające. Taki obraz świata z ludzi i podludzi.
Jestem w stanie to zrozumiec..
Moze za duzo widzialam dzieci na onkologi...ich walke, cierpienie, i rodzicow chwytajacych sie kazdej nadzieji.
Wlasnie kolejne dziecko bywa ratunkiem dla dziecka walczacego...
Nie mi rozwazac czyjes decyzje poki sama nie musze sie zmierzyc z dana sytuacja.
Wydaje mi się aquo, że tu nie chodzi o to czy jesteś w tej kwestii decyzyjna tylko o twój własny moralny bądź pragmatyczny osąd.
Jeśli chodzi o mnie to raczej w oparciu o moralność i zasady...a te mówią zdecydowanie
Co nie zmienia faktu, że pewno bliższa znajomość tematu czy sytuacji, które wspominasz zdecydowanie nie pomaga podjęciu jednoznacznej decyzji - podobnie jak w przypadku wielu takich kwestii.
_________________ Liski_5 to Lusi, Michał (vel magura) i nasze Liski-urwiski: Paweł (14), Marcinek z zD (08.05.07) oraz Zosia (8).
Ja też nie mam zamiaru nikogo osądzać, ponieważ nie każdy kieruje się w życiu zasadami wiary katolickiej,a nawet nie każdy wierzący w porę uświadamia sobie ,że życie nie zaczyna się dopiero po urodzeniu dziecka.
Nie umiałabym patrzeć z taka miłością w oczki mojego Wojtusia,wiedząc,ze jego kilkoro braci lub sióstr zostało zutylizowane w szpitalnej rzeczywistości lub trwają gdzieś w jakimś zbiorniku zamrożone w ciekłym azocie.
Wojtek jest dzieckiem upośledzonym i pewnie nigdy nie dotrze do jego świadomości fakt,że był chory i to, że znalazł się dawca,który uratował mu życie.Ale dziecko myślące,ze sprawnie działającym intelektem jak by się czuło,gdyby dowiedziało się że ktoś umarł, aby ono żyło.
Każde życie jest święte i o każde należy walczyć ale czy człowiek pozostaje człowiekiem,jeśli przekracza pewne granice...
_________________ Mama Wojtka z zD ur.13 luty 2004
Myślę że dopiero w chwili gdy przyszłoby nam satnąć przed decyzją czy nasze dziecko umrze czy zdecydujemy się na inne kroki dowiedzielibyśmy się jacy jesteśmy
Zresztą wiele osób stosuje spiralę a jej działanie jest też dość kontrowersyjne i nikt ich nie osądza..
_________________ Asia mama Mai 23.09.2006 i chłopaków
Nadziejko odnoszę wrażenie że nie do końca wiesz jak działa spirala
Doszliśmy więc do ideologicznego zagadnienia. Czy wkładka jest środkiem antykoncepcyjnym, czy poronnym?
Dla wielu kobiet zastanawiających się nad wyborem tej metody antykoncepcyjnej odpowiedź na to pytanie jest naprawdę ważna. Zanim jednak na nie odpowiemy, postawmy sprawę jasno. Medycyna za początek ciąży uważa zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki jajowej - blastocysty w błonie śluzowej macicy, a nie samo zapłodnienie pojedynczej komórki, czy kilkudniowy okres pomiędzy zapłodnieniem a zagnieżdżeniem. Taka jest definicja medyczna.
O działaniu poronnym można mówić dopiero od czasu początku ciąży.
Taka zasada tłumaczy też, dlaczego nawet w państwach, w których prawo do aborcji jest ograniczone (choć gwoli prawdy dodać należy, że w rozwiniętych krajach zachodnich prawo to nie jest tak radykalnie okrojone jak w Polsce), ograniczenia te w żaden sposób nie wpływają na dostępność spiral. Tyle mówi prawo i medycyna. Jednak są kobiety, które mimo wszystko nie czułyby się komfortowo, wiedząc, że stosowana przez nie metoda antykoncepcji zaczyna działać dopiero po zapłodnieniu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum