Wysłany: 2009-05-06, 20:07 Mama twierdzi, że dziecko jest zdrowe
Witam wszystkich!!!Mam taki trochę nietypowy problem.W klasie I szkoły podstawowej uczę chłopca z zespołem downa, niestety jego mama upiera się,że jest on zdrowy i nie przyjmuje do wiadomości jaką takim stwierdzeniem robi mu krzywdę. Wymaga od niego rzeczy niemożliwych, twierdzi, że to ja powinnam poddać się leczeniu bo z nim jest wszystko ok. Niestety chłopczyk odstaje o d grupy, a bez opinii poradni nie mogę mu pomóc- chodzi mi głównie o zapewnienie mu lepszej opieki (jeżeli mama dostarczyła by opinie jest nadzieja, że w klasie pojawi się wykwalifikowany do pracy z chorymi dziećmi nauczyciel. Mozę ktoś "możne mi poradzić co mam zrobić z upartą mamą i jak ją " zmusić" żeby dostarczyła stosowne zaświadczenia. Z góry dziękuję za odpowiedź.Serdecznie wszystkich czytających pozdrawiam
a moze ona nie wie ze on zespol Downa (a moze on nie ma zD tylko ma cechy w wygladzie) , no bo oklamuje szkole i sama siebie jakies to dziwne
_________________ Just when you think you have learned what you need to know in life, someone truly special comes into it and shows just how much more there is
Kai 7 lat i Nel 9 lat
Filmik Kaia
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-05-06, 20:49
A to ciekawostka właśnie czy rodzic jest zobowiązany do udostępnienia hmmm.. dokumentacji szkole?.... Czy to tylko dobra wola rodzica i jego pomysłu na życie dziecka?
No ale wiesz Monia, zD nie da sie za bardzo ukryc, wiec nie rozumiem czym taka mama sie kieruje
_________________ Just when you think you have learned what you need to know in life, someone truly special comes into it and shows just how much more there is
Kai 7 lat i Nel 9 lat
Filmik Kaia
kabatka admin Założyciel forum i Stowarzyszenia "Zakątek 21"
Pomogła: 1 raz Wiek: 47 Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 14639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-05-06, 20:57
Tu w ogóle odrzucam, co ona sobie myśli, bo jeśli nie ma obowiązku przekazywania dokumentacji szkole, no to szkoła jak rozumiem nic nie może zrobić: mimo że widać, mimo że to anormalne, mimo że dla wszystkich dookoła wydaje się to delikatnie mówiąc niezrozumiałe...
Pomogła: 11 razy Wiek: 48 Dołączyła: 27 Mar 2009 Posty: 1404 Skąd: białystok
Wysłany: 2009-05-06, 21:17
fatalnie już pomijam to, czy okłamuje szkołę czy siebie, przede wszystkim krzywdzi dziecko. Annmar, masz kontakt tylko z nią? nie ma siły, żeby "niechcący" trafić na innego członka rodziny? o kurde.... zawsze mnie dziwi jak ktoś udaje, że np. czegoś nie widać, bo jeśli nie widać tzn. że tego nie ma...
_________________ Mania - 15 marca 2009
oraz Ciborki większe w składzie: mama Julita i tata Piotr
Wiek: 45 Dołączyła: 08 Mar 2009 Posty: 58 Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 2009-05-06, 22:21
Mnie się wydaje że trzeba sie udać z tym problemem do MOPS-u (miejski ośrodek pomocy społecznej) i ich poprosić o pomoc, można poprosić o anonimowość. Jeśli taka prośba bedzie złożona na piśmie to i odpowiedz będzie na piśmie. Pracownik może sie udać na rozmowe z rodzicami. Jeśli to nie pomoże uda się napewno do lekarza pierwszego kontaktu ma takie prawo. I tam ustali co i jak. Daj znać jak się zakończyła ta historia.
_________________ Szczęśliwa mama Olafa ZD 28,09,01 i Patryka
A próbowałaś zaprosić mamę do szkoły np. na lekcje, by zobaczyła, jak chłopiec pracuje? a jeśli nie może do południa, to zorganizować lekcję pokazową na zebraniu z rodzicami po południu? I oczywiście nie mówić, że to lekcja specjalnie dla niej, ale ogólnie dla wszystkich rodziców, by mogli poznać metody pracy nauczyciela i osiągnięcia uczniów. Może przygotować jakieś przedstawienie, teatrzyk ? Może to by pomogło?
A może zaprosić też na taką lekcję pedagoga, jeśli jest w szkole, może taka wspólna rozmowa po lekcji coś by pomogła? Może gdyby więcej osób tłumaczyło kobiecie, że źle robi, to trafi to do niej? Może trzeba poprosić o pomoc dyrektora, by też włączył się do rozmowy? Można przecież zaznaczyć matce, że jeśli dziecko sobie nie poradzi z zakresem materiału teraz, to potem będzie mu jeszcze trudniej i w efekcie nie "zaliczy", któregoś etapu nauczania. Może właśnie tak próbować dotrzeć do niej?, że chcecie uniknąć takiej sytuacji i już pomóc, a może jest jeszcze jakieś dziecko w klasie, które też wymaga pomocy specjalisty? można by było wtedy "rozłożyć" informację o potrzebie pomocy na więcej dzieci, nie czułaby się "inna", jej dziecko byłoby jednym spośród kilkorga, które wymagają specjalisty ( jakiegokolwiek). Każde "musi" przynieść jakieś zaświadczenie...nie wiem, czy to pomoże, tak "na gorąco" wymyślam...
_________________ Iwona, mama Ani z zD (30.01.1990 - 10.09.2023)
A to dopiero himalaje niepogodzenia się z odmiennością dziecka!
Mamusia pewnie nigdy nie robiła badania kariotypu dziecka, by nie stać się posiadaczką dowodu na zD.
Ciężka sprawa , chyba tylko mądry psycholog może tu pomóc.
Biedny chłopiec. To tak jakby ktoś kazał mi polecieć samolotem i bezpiecznie wylądować.
Ilona Dahnke złotousty dlaczego tak szybko nam rosniesz coreczko?
Nadziejko, a widzisz, co jeszcze mozna przeczytac (przed sekunda czytalam w innym watku, co to jeszcze mozna wyczytac...)
Ja nie rozumiem takiej mamy . Rozumiem, malutkie dzieciatko..., ale u takiego szkolnego dziecka wypierac sie ZD . A co z testami, ktore sa robione zanim dziecko zostanie przydzielone do szkoly? Dziwna sprawa
Wysłany: 2009-05-06, 23:41 Mama twierdzi że dziecko jest zdrowe
A co o tym fakcie myśli dyrekcja i pedagog szkolny? Za miesiąc z kawałkiem koniec roku szkolnego i sprawa nie nabrała rumieńców .Co ten chlopczyk robił przez prawie osiem miesiecy w klasie z taką Panią ,która sobie nie radźi .Pani nie wie że są poradnie pedagogiczno wychowawcze .które zajmują się tymi sprawami? Może dziecko wyczuwa niechęc i nie chce z panią pracować.Chciałabym usłyszeć co chlopiec myśli o Pani.Nie znamy całej prawdy .Prawdy są zawsze dwie .Podoba mi się ta MAMA .
Obecnie tak działa prawo, że bez zgody rodzica nie da się edukować dziecka. Ja też ciągle jestem proszona o jakieś podpisy, by Michał został na drugi rok w zerówce.
Ilona Dahnke napisał/a:
Nadziejko, a widzisz, co jeszcze mozna przeczytac
Znów nie musiałam długo czekać, Ilonko. Patrz post wyżej:
Wysłany: 2009-05-07, 01:48 Mama twierdzi że dziecko jest zdrowe
Nadziejko jakoś nikt nie śmiał się z Ciebie jak pisalaś co chciałaś zrobić ciotce.Myślałaś o swoim synku.I chwała Ći za to.Mama tego chłopca myśli o swoim dźiecku.Odnieś się do całości .Może dziecko ma opinię że nie odbiega od normy i może chodzić do szkoły?Tego nie wiemy.Moze bylo przebadane dokladnie Dostalo odpowiednie leki(tarczyca)nie bralo antybiotykow ,odpowiednia dieta bez mleka .Cięzka praca rodzicow logopedy pedagoga psychologa.
Wiecie co ja sobie myślę,że u tej pani wystąpiło coś takiego jak niedopuszczenia do myśli o możliwości choroby dziecka ja się z czymś takim spotkałam kilkakrotnie w swoim życiu po raz pierwszy u mojej mamy - moja mama była osobą która właśnie w ogóle nie dopuszczała ,nie brała pod uwagę ,że któreś z jej dzieci może być chore przykładami na to było po pierwsze kręcz szyi u mojego brata ona tego nie widziała kiedy brat dorósł on sam o tym mówił i mama się z niego normalnie śmiała - chłopak miał kompleksy ,bał się umawiać z dziewczynami ,jak zaczął pracować pierwszą wypłatę poświęcił na zoperowanie kręcza a moja mama nie mogła tego przeżyć na co on wydał tyle kasy przecież on fajny przystojny chłopak nic mu nie było ,druga sytuacja to urodzenie moich bliźniaków i jak się później okazało ,że Marta ma zespół Downa - znów ona za mną chodziła i mi mówiła gdzie Ci lekarze widzą tę chorobę przecież ona jest wcześniakiem a ma urodę zwykłego wcześniaka -chodziła za moim mężem i buntowała go bym nie latała po lekarzach ,rehabilitacjach itd bo ona z tego wyrośnie,wszystkiego czego dowiedziałam się o chorobie córki dowiadywałam się w tamtym okresie za plecami mojej mamy i męża - swoją postawą przyczyniła się do rozpadu mojego pierwszego małżeństwa .Kolejnym przykładem był mój obecny mąż - kiedy przyszła na świat moja najmłodsza córka Justysia od samego początku były z nią problemy - nie przybierała na wadze jak powinna,częste bóle brzucha,raz biegunki raz zaparcia - chodziłam od lekarza do lekarza nikt nie wiedział co jest bo ogólnie jej rozwój psychomotoryczny był bardzo dobry -w końcu trafiłam na lekarkę która zaczęła usilnie drążyć temat gdyż moja Justysia nie miała praktycznie tkanki tłuszczowej a mój mąż do lekarza i do mnie co wy chcecie od tego dziecka wy już macie zboczenie zawodowe usilnie próbujecie znaleźć chorobę u tego dziecka - gdy miał na papierze ,że to celiakia odpuścił.Kolejny przypadek z moich dziewuch szkoły - w zerówce jak nauczyciel zauważy jakieś niedociągnięcia u dziecka od razu kieruje do poradni psychologiczno - pedagogicznej - a kilka mam w krzyk ja nigdzie nie pójdę - nie będziecie robili z mojego dziecka głupka.
I tu chyba leży cała postawa tej matki - zaprzeczenie ,niedopuszczenie do myśli o chorobie - chyba najlepsze rozwiązanie by było by pokazać matce jak bardzo dziecko odstaje od grupy -jakie ma problemy,przyrównać ,pokazać jak inny jest jego rozwój do innych dzieci.
_________________ Być bohaterem przez minutę, godzinę jest o wiele łatwiej niż znosić trud codzienny w cichym heroizmie.(F.Dostojewski)
Pomogła: 15 razy Wiek: 59 Dołączyła: 07 Maj 2008 Posty: 5807 Skąd: Chylice/Piaseczno
Wysłany: 2009-05-07, 08:59
kabatka napisał/a:
A to ciekawostka właśnie czy rodzic jest zobowiązany do udostępnienia hmmm.. dokumentacji szkole?.... Czy to tylko dobra wola rodzica i jego pomysłu na życie dziecka?
Rodzice nie mają obowiązku dostarczać do szkoły żadnej dokumentacji medycznej jeśli tego nie chcą.
Ja miałam w swojej klasie przez 3 lata chłopca z Zespołem Aspergera i w żaden sposób nie mogliśmy zmusić rodziców do zrobienia diagnozy - oni w ogóle nie przyjmowali do wiadomości, że coś mu jest, a nas oskarżali o szykany. Dopiero po kolejnych dwóch latach ( w klasie piątej), kiedy sytuacja stała się dramatyczna dyrekcja znalazła podstawę prawną do nakazania badań. Nasze podejrzenia jak najbardziej potwierdziły się i niestety chłopiec musiał odejść ze szkoły ( prawdopodobnie na leczenie zamknięte )
Bez dobrej woli rodziców nikt nic nie może zrobić !!! Ani dyrekcja, ani poradnie , ani nauczyciele !
bebe napisał/a:
A co o tym fakcie myśli dyrekcja i pedagog szkolny? Za miesiąc z kawałkiem koniec roku szkolnego i sprawa nie nabrała rumieńców .Co ten chlopczyk robił przez prawie osiem miesiecy w klasie z taką Panią ,która sobie nie radźi .Pani nie wie że są poradnie pedagogiczno wychowawcze .które zajmują się tymi sprawami? Może dziecko wyczuwa niechęc i nie chce z panią pracować.Chciałabym usłyszeć co chlopiec myśli o Pani.Nie znamy całej prawdy .Prawdy są zawsze dwie .Podoba mi się ta MAMA .
bebe - nie wiem czy pracowałaś kiedyś z dziećmi, ale ja mam za sobą 20 lat pracy i mnie się tacy rodzice nigdy nie podobali - trzeba mieć podstawy i potrafić wytłumaczyć nauczycielowi, dlaczego i czego chce się dla swojego dziecka i po prostu wykazywać chęć współpracy. A ta mama jak widać nie potrafi i nie wzbudza zaufania.
_________________ Anka - mama PIOTRKA (14.04.2008), Ani (34) żony Mateusza, Jacka Juniora (30) męża Oli, Łukasza (28) i babcia Franka, Staśka, Stefana, Róży i Kazika :) oraz Józka i Zuzi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum